Do niedawna fotoradary w Polsce miały ustaloną tolerancję, łapiąc kierowców dopiero po przekroczeniu prędkości o 20 km/h. Były też urządzenia, w których limity były nawet większe. Serwis brd24.pl twierdzi, że według jego źródeł, czasy te już się skończyły. "W kraju prawie nie ma już fotoradarów, które łapałyby dopiero po przekroczeniu prędkości o 20 km/h" - twierdzi serwis zajmujący się tematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Zgodnie z prawem polskim, fotoradary mają prawo rejestrować wykroczenia kierowców, którzy przekraczają prędkość o więcej niż 10 km/h. Jednakże przez długi czas istniała praktyka ignorowania mniejszych przekroczeń prędkości, co prowadziło do sytuacji, w której kierowcy mogli przekraczać limit prędkości bezkarnie nawet o 25 km/h czy nawet 40 km/h. To nie tylko stawiało pod znakiem zapytania skuteczność fotoradarów, ale także podważało bezpieczeństwo na drogach.
Najwyższa Izba Kontroli wielokrotnie zwracała uwagę na tę kwestię, wskazując na nieprawidłowości w działaniu Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Raport z 2014 roku wskazywał na niedociągnięcia w ustawieniach progów wyzwolenia zdjęć wykonywanych przez fotoradary, które przekraczały dopuszczalny błąd kierowców o 15 km/h, a nawet 20-25 km/h. Jednakże brak zmian w przepisach sprawiał, że tylko około 60 proc. kierowców, którzy zostawali złapani przez fotoradary, ostatecznie otrzymywało mandaty.
Po rozkładzie wystawianych fotoradarów widać, że wielu kierowców jednak nadal o tym nie wie. Ze statystyk podawanych przez CANARD wynika, że większość zarejestrowanych naruszeń mieści się teraz w przedziale do 20 lub 30 km/h ponad obowiązujący na danym odcinku limit. Znacznie spadła liczba wysokich przekroczeń, ale tę zasługę już raczej trzeba zapisać na poczet drastycznego wzrostu wysokości mandatów za wykroczenia drogowe.