W 2023 r. w Polsce doszło do 365 991 kolizji. To jednak dane oficjalne. Część zdarzeń nie była zgłaszana policji, ponieważ kierowcy załatwili sprawę oświadczeniem. W efekcie realna liczba może być sporo wyższa. Czasami zdarza się, że do kolizji dochodzi na parkingu, gdy w aucie poszkodowanym nikogo nie ma. Co wtedy?
Pewnie pomyślicie, że sytuacja jest prosta. Wystarczy zostawić za wycieraczką auta informację zawierającą dane osobowe, numer telefonu i przyznanie się do winy. Poszkodowany nawiąże kontakt ze sprawcą, dzięki czemu w sprzyjającym czasie i okolicznościach spiszą oświadczenie.
Na ten pomysł można wpaść intuicyjnie. Jest prosty i uczciwy dla poszkodowanego. Z jego realizacją warto jednak uważać i znacznie lepiej się zabezpieczyć. Problemy są bowiem aż dwa. Może się bowiem okazać, że:
Problemy są realne. Nie oznaczają jednak jeszcze, że sprawca nie ma innego wyjścia i musi czekać na poszkodowanego. Sytuacja mogła się przecież zdarzyć np. wieczorem, a poszkodowany może się pojawić przy aucie dopiero o poranku. Przed odjechaniem z miejsca sprawca kolizji powinien się jednak przygotować.
Kierowca, który przyzna się do kolizji, straci zniżki na OC. Choć i to nie jest pewnikiem. Często polisy zawierają gwarancję zachowania zniżek. Jeżeli postanowiłby uciec z miejsca i zostanie namierzony przez policję, konsekwencje są dużo większe. Dostanie mandat, a być może nawet i wyrok pozbawienia wolności. Dodatkowo musi się liczyć z ryzykiem, że ubezpieczyciel w przypadku likwidacji szkody, skorzysta z prawa do regresu. Sprawca zwróci zatem całą sumą wypłaconego odszkodowania poszkodowanemu wraz z ustawowymi odsetkami.