Sytuacja zaczęła się dość niewinnie. Mężczyzna został oskarżony o kradzież w sklepie. Na miejscu pojawiła się zatem policja. Tyle że funkcjonariusze zamiast autem, przybyli... na koniach. To jednak nie przeszkodziło im w prowadzeniu czynności.
Początkowo policjanci rozmawiali z mężczyzną. Ten ewidentnie miał jednak inny plan. Postanowił zbiec z miejsca zdarzenia, wykrzykując jednocześnie, że to nie on jest winny kradzieży. Funkcjonariusze rzucili się zatem za nim w pościg konno. I choć to brzmi jak zapowiedź filmu akcji, ta akcja trwała zaledwie kilka sekund.
Na nagraniu (z kamery na mundurze) widać jak funkcjonariusze gonią konno 30-latka podejrzanego o kradzież. Tyle że słowo "gonią" jest zbyt dynamiczne, aby opisać tę sytuację. Uciekinier porusza się truchtem, a policjanci raczej spokojnie udają się jego śladem. "Pościg" kończy się kilka sekund później. Dosłownie sekund. Mężczyzna zostaje bowiem zatrzymany, ale przez ochroniarza sklepu.
Akcja z patrolem konnym i pościgiem w zwolnionym tempie nie jest bez wątpienia typowa. Typowe jest jednak to, co dzieje się dalej. 30-latek został aresztowany i oskarżony o kradzież oszacowaną na 200 dolarów. Poza tym usłyszał zarzut ucieczki przed policją oraz posiadania przyrządów służących do zażywania narkotyków. Spędzi pewnie zatem chwilę w odosobnieniu.
Korzystając z tej okazji policjanci z Albuquerque w Nowym Meksyku, postanowili pochwalić służbę pełnioną w ramach patroli konnych. Ta ich zdaniem oznacza możliwość spojrzenia na sytuację ponad głowami tłumu. Lepiej widać rozwój wypadków i łatwiej ocenić ewentualne zagrożenia. Poza tym na koniu funkcjonariusz może łatwiej ścigać zbiega w trudnym terenie (np. w parku). Choć ja nadal uważam, że słowo ścigać nie jest pasujące do tej sytuacji.