Nowe osiedle Comfort City w północno-wschodniej części Warszawy nazywanej Winnicą oficjalnie należy do Nowodworów, bo wciąż nie zostało z nich wydzielone w Miejskim Systemie Informacji. To jednak nie jest największy problem mieszkańców wysokich bloków przy ulicy Dionizosa. Bardziej narzekają na brak chodników i dróg dojazdowych do swoich domów. Istniejące ciągi piesze są za wąskie, a dodatkowo zastawiane przez auta. O trasach dla rowerów nawet nie ma mowy. To dziwne z co najmniej kilku powodów, bo ostatniego odcinka trasy nie udaje się wybudować od 12 lat. O problemie mieszkańców Białołęki już raz kolejny pisze stołeczna Wyborcza.
Nowe bloki osiedla Winnica wcale nie są aż tak nowe, bo stoją przy ul. Dionizosa od 2021 roku. To jeszcze nic, bo umowa pomiędzy deweloperem a samorządem dotycząca budowy dróg i chodników została zawarta w 2012 r., czyli 12 lat temu. Dotyczy budowy fragmentu ulicy Dionizosa od osiedla Comfort City do skrzyżowania z ul. Winorośli. W tle jest konflikt pomiędzy stronami umowy dotyczący zakresu odpowiedzialności i współpracy, a mieszkańcom kończy się cierpliwość.
Kiedy na Białołęce powstawały pierwsze osiedla, warszawiakom wydawało się, że są na końcu świata, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Dojazd do północno-wschodnich peryferiów stolicy ułatwiła nowa linia metra (najbliższa stacja to "Młociny") i tory, po których od 2021 r. jeżdżą tramwaje. Dodatkowo jesienią 2023 r. powstał nowy wjazd na osiedle ze skrzyżowania ulic: Modlińskiej i Światowida. Brakuje tylko ostatniego odcinka drogi, przez co mieszkańcy muszą się przedzierać przez błoto, niezależnie od tego, czy podróżują samochodami, komunikacją miejską, rowerami, czy na piechotę.
Nie pomagają nawet zbliżające się wybory samorządowe. Wprawdzie z mieszkańcami Winnicy w zeszłym tygodniu spotkała się wiceburmistrzyni Białołęki Anna Majchrzak, ale wszyscy byli po nim "ekstremalnie rozczarowani i oburzeni". Dowiedzieli się przede wszystkim tego, że biuro burmistrza nie nadzoruje wydziałów, które zajmują się infrastrukturą drogową.
Gdy zagłębić się w szczegóły problemu, okazuje tak skomplikowany, że aż trudno go wyjaśnić. Taką próbę podjął Jarosław Osowski z Wyborczej. Z ustaleń dziennikarza wynika, że strony nie potrafią się w tej sprawie porozumieć, a ofiarami są mieszkańcy Winnicy. Podobno sprawa zostałaby dawno załatwiona, gdyby nie "dziwne opory" ze strony urzędu dzielnicy. Tak twierdzi jedna z mieszkanek osiedla. Rzeczniczka urzędu dzielnicy Białołęki informuje, że od 2019 r. deweloper nie przekazał urzędowi uzgodnionej koncepcji rozwiązań drogowych. Zdaniem Marzeny Gawkowskiej spółka zobowiązała się do opracowania dokumentacji i wybudowania w ciągu sześciu miesięcy od uzyskania pozwolenia dwóch brakujących odcinków ul. Dionizosa.
Z kolei jeden z mieszkańców tej ulicy twierdzi, że jest w posiadaniu korespondencji, z której wynika, że urząd dzielnicy próbował wymusić na deweloperze dodatkowo budowę fragmentu innej ulicy: Ćwiklińskiej. Na to przedstawiciele miasta odpowiadają, że na mocy art. 16 "Ustawy o drogach publicznych" inwestorzy są zobowiązani do wybudowania infrastruktury drogowej obsługującej dane osiedle. W konflikt jest dodatkowo zamieszany jeszcze inny deweloper - Triton. Podobno ponad osiem lat temu miał wybudować rondo na skrzyżowaniu z ul. Winorośli, ale tego nie zrobił. Jednym z uczestników sporu jest też Zarząd Dróg Miejskich, bo osiedle zgodnie z pozwoleniem na budowę ma obsługę komunikacyjną poprzez ul. Modlińską. Odbijanie piłeczki trwa od lat, a dróg ani chodników przy Dionizosa jak nie było, tak nie ma.
"Piesi poruszają się w okropnych warunkach. Nie ma jak bezpiecznie się minąć, bo blokowane są przejazdy, kierowcy zastawiają chodniki, a auta jeżdżą pod prąd" - ostatnio napisała do redakcji Wyborczej jedna z mieszkanek ul. Dionizosa w Winnicy, Marta Brzozowska.