Warszawski Zarząd Dróg Miejskich przygotowywał się do rozpoczęcia tej akcji przez całą zimę, a malowanie ulic ma ruszyć pełną parą już wiosną. ZDM właśnie wybrał wykonawcę, który ma trzy lata na odnowienie oznakowania poziomego w całej stolicy. Chodzi o ciągłe i przerywane linie wyznaczające pasy ruchu, przejścia dla pieszych, czyli tzw. zebry, strzałki kierunkowe oraz wiele innych znaków. Łącznie to 2 mln 58 tys. m2 na prawie 800 km stołecznych ulic. Ich ponowne pomalowanie będzie kosztować około 46,8 mln zł.
Pierwszy etap prac związanych z odświeżaniem oznakowania w Warszawie ma się rozpocząć 1 kwietnia i potrwa do końca lipca br. Tuż po nim, czyli w wakacje zacznie się kolejny letnio-jesienny etap, który ma trwać do końca października 2024 r. Potem prace zostaną wstrzymane w okresie zimowym i wznowione wiosną 2025 r. Podobny schemat ma powtórzyć się trzykrotnie, bo łącznie będzie sześć etapów malowania warszawskich ulic, po dwa na każdy rok umowy.
Tak naprawdę nie chodzi o wyłącznie białe znaki, chociaż one stanowią większość. Oprócz nich zostaną odnowione miejsca postojowe w kolorze niebieskim dla osób z niepełnosprawnościami, a także czerwone przejazdy stanowiące fragmenty dróg dla rowerów. Prace będą prowadzone w razie potrzeby w technologii cienkowarstwowej albo (w mniejszości) grubowarstwowej. Poza tym mają być skoordynowane z innymi planami remontów drogowych, np. frezowania nawierzchni, tak aby wszystkie etapy były wykonane w odpowiedniej kolejności.
Wreszcie warto poruszyć najbardziej niepokojący kierowców aspekt planowanego wielkiego remontu ulic. Odświeżenie oznakowania poziomego na warszawskich ulicach jest bardzo potrzebne, bo w wielu miejscach stolicy stało się kompletnie nieczytelne, ale prace o tak szerokim zakresie muszą wiązać się z utrudnieniami w ruchu.
ZDM zapewnia, że postara się, aby zwężenia i objazdy dróg były jak najmniej uciążliwe. Właśnie z tego powodu prace mają być prowadzone w godzinach od 22 do 5 rano. Jednocześnie wiadomo, że rzeczywistość wielokrotnie zmienia plany, a i pogoda może je pokrzyżować. Jak informuje urząd farb i mas nie można nakładać w czasie deszczu, podczas nakładania oznakowania temperatura powietrza i nawierzchni powinna się mieścić w przedziale od 5 do 35 stopni Celsjusza, a wilgotność powietrza nie może przekraczać 85 proc.
Warszawiacy w przeszłości wielokrotnie byli świadkami i ofiarami zatorów drogowych z powodu malowania oznakowania poziomego w najmniej odpowiednich momentach, np. w godzinach porannego szczytu albo w czasie zmian wakacyjnych turnusów, kiedy natężenie ruchu jest znacznie większe. Oby tym razem tak nie było.
Na koniec dwie ważne kwestie: jestem bardzo ciekaw, czy nowe oznakowanie poziome w stolicy będzie widoczne nawet po zmroku i w czasie opadów deszczu tak jak za granicą? Zawsze mnie zadziwiało, że krajowe linie i znaki poziome stają się takich warunkach prawie zupełnie niewidoczne. I druga sprawa: mam nadzieję, że wykonawcy robót zastosują antypoślizgowe farby drogowe, które nie będą przesadnie śliskie po deszczu. Taka farba na ulicach to śmiertelna pułapka dla kierowców jednośladów.