W podpisanym liście obie strony wyraziły chęć współpracy przy budowie fabryki na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego. Gotowy obiekt ma odznaczać się mocą produkcyjną na poziomie 150 tys. sztuk rocznie. "Współpraca zostanie potwierdzona odrębną umową o generalne wykonawstwo inwestycji po uzyskaniu przez spółkę ElectroMobility Poland odpowiednich zgód korporacyjnych" - czytamy w oficjalnym komunikacie spółki. Fabryka ma być gotowa w ciągu 23 miesięcy od wbicia symbolicznej, pierwszej łopaty. Co ciekawe, poprzednio EMP deklarowało, że masowa produkcja samochodów ruszy w grudniu przyszłego roku. Teraz jednak ma do tego dojść do połowy 2026 r.
"Współpraca z polskim podmiotem, który ma 30-letnie doświadczenie w realizacji inwestycji przemysłowych, jest gwarancją tego, że prace przy budowie zakładu produkcyjnego będą zrealizowane w najwyższym rynkowym standardzie i z dotrzymaniem harmonogramów inwestycji" – powiedział Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland. Najwidoczniej duże nadzieje w Mirbudzie pokładają również inwestorzy. Akcje spółki na warszawskiej giełdzie widocznie poszły w górę. W ciągu kilku godzin zyskały na wartości ok. 9 proc.
Entuzjazmu nie kryje także prezes MIRBUD S.A. Jerzy Mirgos. "Wybór naszej spółki na generalnego wykonawcę jednej z największych realizowanych w naszym kraju inwestycji w branży motoryzacyjnej jest potwierdzeniem naszych kompetencji oraz pozycji rynkowej. [...] Chcemy, aby ta realizacja była wizytówką nie tylko dla Śląska i miasta Jaworzno, ale by przez wiele lat służyła rozwojowi całego tego regionu i była symbolem polskiej elektromobilności" - stwierdził Mirgos.
Przyszłość polskich elektryków nie jest tak jasna, jak można by było wnioskować po oficjalnych komunikatach przyszłego ich producenta. Wszystko zależy od tego, czy nowy rząd zdecyduje się nadal finansować przedsięwzięcie. Wnioskując jednak po wypowiedziach ministra aktywów państwowych Borysa Budki, może być o to trudno. Szef resortu na pytania dotyczące Izery dość wymijająco odpowiedział, że na jej temat "formalnie" będzie mógł wypowiadać się dopiero, gdy nadzór nad spółką trafi już pod skrzydła ministerstwa. Warto przytoczyć także inną jego wypowiedź, w której ocenił projekt, jako "jedno z wielu kłamstw poprzedniego premiera Mateusza Morawieckiego".
Co więcej, także ze słów szefowej resortu funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz można wyczuć sceptycyzm. Stwierdziła, że Izera "jako taka" nie jest zapisana w Krajowym Planie Odbudowy. "Kamień milowy i wskaźnik, który jest zapisany jako realizujący inwestycję, na którą przewidziane jest pięć miliardów złotych, nie dotyczy samej Izery, a bezemisyjnych środków transportu. Według wytycznych KPO miałaby być to linia gotowa do produkcji samochodów w jasno określonej liczbie. Do 2026 roku, przy tym stanie inwestycji, jest to po prostu niemożliwe. Wiemy już, że terminowo się nie da tego zrobić" - stwierdziła w rozmowie z redakcją portalu tvn24.pl. Jak widać, na ostateczną decyzję w kwestii Izery będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.