Już od jutra pijani kierowcy będą musieli mierzyć się z niezwykle poważnymi konsekwencjami swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Rzecz jasna chodzi o konfiskatę pojazdów. Rozwiązanie to budzi pewne kontrowersje. Jak łatwo można wywnioskować, kara będzie tym dotkliwsza, im zamożniejszy jest kierowca, a dokładniej - im bardziej kosztowny jest jego pojazd. Co wiemy na temat nowego prawa?
Sąd może zdecydować o przepadku mienia, jeżeli kierowca:
W przypadku zatrzymania pijanego kierowcy funkcjonariusze zajmują jego pojazd, który trafia na policyjny parking (w przypadku aut, które nie należą do zatrzymanych, mogą one zostać odebrane przez prawowitych właścicieli). Następnie, w ciągu siedmiu dni, formalnie przechodzi on pod "opiekę" prokuratora. O finalnym przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa decyduje sąd. W większości sytuacji będzie to obligatoryjne. Warto zaznaczyć, że w przypadku pojazdów o znikomej wartości przepisy nie będą stosowane.
W przypadku pojazdów, które nie należą do kierowców zatrzymanych na jeździe na podwójnym gazie, a więc aut służbowych, leasingowanych, wynajmowanych, pożyczonych, czy też nieznajdujących się w wyłącznym posiadaniu zatrzymanego (współwłasność), ustawodawcy przewidzieli karę polegającą na uiszczeniu kwoty wynoszącej równowartość pojazdu, czy też odpowiedniej jego części. Będzie ona szacowana na podstawie wartość określonej w polisie ubezpieczeniowej, a w przypadku jej braku na średniej wartość rynkowej. Taka sama kara będzie dotyczyła także tych kierowców, którzy rozbili swój pojazd (oczywiście wysokość kary będzie odpowiadała wartości rynkowej pojazdu przed jego uszkodzeniem).
W przypadku kierowców prowadzących pojazdy pracodawców podczas wykonywania obowiązków służbowych sąd będzie orzekał tzw. nawiązkę. Jej wysokości będzie wynosiła co najmniej 5000 zł (maks. 100 tys. zł) i będzie wpłacana na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Kierowca, któremu zostanie odebrany samochód, będzie mógł go odzyskać, z tym jednak, że będzie to dość kosztowne wyzwanie. Już po prawomocnym przejęciu pojazdu na rzecz Skarbu Państwa, trafi on bowiem na licytację. Cena wywoławcza na pierwszej licytacji będzie wynosić 75 proc. jego wartości, która będzie ustalana przez rzeczoznawcę. W przypadku, w którym auto nie zostanie spieniężone, trafi ono na kolejną aukcję. Wtedy też jego cena spadnie do kwoty wynoszącej 50 proc. wcześniej ustalonej wartości. Udział w licytacji mogą wziąć tylko osoby będące obywatelami Polski, cieszące się pełną zdolnością do czynności prawnych i niemające długów wobec państwa.
Na zakończenie warto dodać, że nowy rząd pracuje już nad nowelizacją powyższych przepisów. Zdaniem przedstawicieli nowowybranej władzy prawo to w niektórych aspektach jest sprzeczne ze standardami konstytucyjnymi. Obligatoryjne odebranie pojazdu prawdopodobnie zostanie zniesione, jednak sąd nadal będzie miał możliwość orzekać taką karę. Na ten moment jednak musimy poczekać na propozycję resortu sprawiedliwości.