Jeśli śledzicie sport na Eurosporcie, to mogliście już zobaczyć nową, efektowną reklamę koreańskich samochodów, w której widzimy znajome logo, ale wszędzie króluje nazwa KGM. Na sam koniec pojawia się nawet wiele mówiąca animacja, w której SsangYonga zastępują właśnie trzy nowe litery. Machina promocyjna ruszyła pełną parą, a my będziemy musieli się powoli przyzwyczajać do nowej nazwy. Rebranding stał się faktem, ale... nie w każdym zakątku świata będzie dział się tak szybko, jak na poniższej reklamie.
SsangYong nigdy nie miał szczęścia do właścicieli, a dzieje tej zasłużonej koreańskiej marki (zaczęli produkować samochody przed Hyundaiem) zawsze były burzliwe. Teraz SsangYong znalazł się pod skrzydłami nowego właściciela. Nazwa KGM oznacza Korea Genuinely Made, a więc odwołuje się do korzeni marki. To też sprytny zabieg, ponieważ nowym właścicielem jest koncern KG Group.
Choć koncern w tym przypadku to za mało. Dla południowokoreańskich gigantów, którzy zajmują się praktycznie wszystkim, powstało nawet specjalne słowo "czebol". Czebolami są m.in. dobrze u nas znani Samsung i Hyundai. KG Group z europejskiego punku widzenia nie jest tak rozpoznawalne, dlatego nam nowa nazwa nic nie mówi, ale w Azji, a przede wszystkim w rodzimej Korei, to bardzo rozpoznawalna marka.
W Europie, gdzie rozpoznawalność SsangYonga była mozolnie, ale konsekwentnie budowana, zmiana na KGM nie wszystkim się podoba. Nasze oddziały i dealerzy musieliby rozpocząć ciężką pracę od nowa. Dlatego zmiana nie jest przeprowadzana drastycznie, a nazwa SsangYong będzie się wciąż gdzieś pojawiać, choć docelowo kiedyś przeistoczy się w KGM. Rozsądne podejście do tematu widać choćby po przywołanym już Torresie, na którym w ogóle nie ma nazwy firmy. Na elektrycznym EVX KGM już się pojawiło na klapie bagażnika, ale nie zajmowało najważniejszego miejsca, a na kierownicy znajduje się dobrze znany logotyp.
Jesteśmy w ciekawym momencie w motoryzacji, kiedy dochodzi do wielkich przetasowań na rynku, a nowe marki pojawiają się jedna po drugiej. Obserwujemy wyjście europejskich producentów z segmentów budżetowych, a na to miejsce wchodzą marki azjatyckie. Nie tylko japońskie i koreańskie, aktualnie jesteśmy świadkami wielkiego desantu firm z Państwa Środka.
Dla takiej marki jak KGM (SsangYong) to także ogromna szansa na wykrojenie dla siebie satysfakcjonującego kawałka tortu. Zwłaszcza, że nowy właściciel jest bardzo rozsądny. Na prezentacji powiedziano nam, że celem jest 320 tysięcy sprzedanych aut w 2026 r. (w 2023 r. było to 120 tys.). Ambitne, prawie trzykrotne zwiększenie sprzedaży, ale też nikt nie rzuca ogromnymi liczbami i nie zamierza gonić największych producentów. KGM ma na siebie pomysł i chce obracać się w swojej niszy. Pozycja marki ma być budowana małymi krokami. W planach jest otworzenie nowej fabryki, a także placówek w Europie. Kolega z zaprzyjaźnionej redakcji dopytał, czy może w przyszłości jakaś fabryka
Oferując ciekawe i uczciwe samochody, które będą stanowić alternatywę dla bardziej rozpoznawalnych graczy. SsangYong już ma w swojej ofercie takie modele. Często na drogach natykacie się choćby na małego crossovera Tivoli, moje serce fana pikapów skradł z kolei Musso w wydaniu Grand. Nie spodziewałem się jak porządnego pikapa ma w swojej ofercie koreańska marka. Przyszłość ma należeć do innego modelu, tego przy którym pozują na otwierającym zdjęciu. O samym elektrycznym Torresie EVX napiszemy jeszcze więcej, ale to najlepszy przykład.
Po pierwszych jazdach mogę narzekać na układ kierowniczy albo zawieszenie, ale... Elektrycznego Torresa wyceniono na znakomite 182 tysiące złotych (a możliwe, że mniej, ale tego dowiemy się podczas Poznań Motor Show), a w tej cenie nie znajdziemy europejskiego auta tych rozmiarów. Elektryczny Torres jest większy od RAV4, ma bardzo wygodną tylną kanapę i ogromny bagażnik. Do tego zaskakuje bogatym wyposażeniem, które w europejskich autach wywindowałoby cenę na orbitę Ziemi. Tu wciąż znajduje się w zasięgu polskiego kierowcy.
KGM Torres EVX z pewnością nie stanie się moim ulubionym elektrycznym SUV-em, ale jeśli ktoś mnie spyta o polecane samochody tej klasy, to na pewno odeślę go do salonów SsangYonga. Stosunek tego co auto oferuje do ceny jest znakomity i każdy powinien go sprawdzić. A nuż będzie zachwycony niewątpliwymi zaletami Torresa? Na rynku mamy nowego poważnego gracza, który ma naprawdę sporo do zaoferowania.
I co ważne z polskiej perspektywy, wersja EVX to tylko jedna z kilku propozycji. Torres dostępny jest z silnikiem benzynowym, z którym kusi ceną jeszcze bardziej, a na prezentacji dowiedziałem się, że w drodze są także hybrydy, co może być strzałem w dziesiątkę. SsangYong (a może KGM, już się gubię...) oferuje także samochody z fabryczną instalacją LPG. W Polsce to strzał w dziesiątkę, co pokazuje koncern Renault z autami pod swoją marką, a także bardzo popularnymi Daciami.
KG Group inwestuje w swoją samochodową markę i ma w planach kolejne premiery. Wiemy już, że do Torresa EVX dołączy opracowany na tej platformie pikap. Ma mieć trochę większą baterię, a także napęd AWD, bez którego użytkowe auto do ciężkiej pracy raczej nie miałoby sensu.
Ale to nie koniec. Do rodziny Torresa dołączy jego stylowa, bardziej modna odmiana. Kryje się na razie za teaserami i czasem przemknie na wideo promocyjnym, ale w ciemno można obstawiać SUV-a w stylu coupe. Z czasem oferta będzie modernizowana i powiększana o kolejne modele. KGM nie mówi "nie" silnikom spalinowym, nie ma więc mowy o ograniczaniu się tylko do drogich elektryków. To bardzo dobra wiadomość.
Pozostaje tylko trzymać kciuki za SsangYonga (czy tam KGM, jak wolicie), żeby im się udało i oferowali jak najwięcej uczciwie wycenionych i porządnie zaprojektowanych samochodów. W dobie szalejących cen i coraz droższych aut z Europy potrzebujemy takich propozycji. Im więcej tym lepiej, bo konkurencja jest zawsze dobra dla klienta. Napędza marki do walki na ceny lub wyposażenie, a kierowcy na tym tylko korzystają. Torres EVX pokazuje, że KGM ma na siebie pomysł i przyszykował konkurencyjną propozycję. Najbliższe lata w motoryzacji będą bardzo ciekawe. Zdjęcia, które widzicie w artykule zrobiłem podczas wyjazdu sfinansowanego przez SsangYong Polska. Nikt nie miał wglądu w treść artykułu przed publikacją.