Jazda w odwrotnym kierunku trasami szybkiego ruchu jest ekstremalnie ryzykowna. Auto zmierzające z naprzeciwka tym samym pasem ruchu po drodze ekspresowej lub autostradzie jest ogromnym zaskoczeniem i śmiertelnym zagrożeniem zarówno dla osoby popełniającej błąd, jak i innych użytkowników drogi. Do tragedii spowodowanej jazdę pod prąd doszło we wtorek 5 marca około godziny 1.10 na rudzkim odcinku autostrady A4 (woj. śląskie).
Śląska policja przekazała, że do tragicznego wypadku doprowadził obywatel Hiszpanii kierujący samochodem osobowym marki Audi. 39-latek prawdopodobnie wyjeżdżając z parkingu MOP Wirek, wjechał na autostradę pod prąd i po przejechaniu około 200 metrów zderzył się czołowo z prawidłowo jadącym Renault Master. Kierujący osobówką zginął na miejscu.
Jak czytamy w komunikacie prasowym, dwóch mężczyzn podróżujących autem dostawczym z obrażeniami nóg zostało przetransportowanych do szpitala. Droga przez kilka godzin była całkowicie zablokowana, a po wykonaniu niezbędnych czynności procesowych przez techników kryminalistyki i policjantów z drogówki, umożliwiono przejazd dwoma z trzech pasów autostrady. Dopiero przed godziną ósmą rano autostrada została w pełni odblokowana. Więcej o niebezpiecznych zdarzeniach drogowych przeczytasz na stronie głównej na Gazeta.pl.
To kolejne takie zdarzenie, gdy na autostradę lub drogę szybkiego ruchu ktoś wjeżdża pod prąd. Niestety, w tym przypadku pomyłka miała tragiczne skutki. Jazda niezgodnie z obowiązującym kierunkiem ruchu ma różne przyczyny. Niektórzy są zbyt zmęczeni, aby dostrzec znaki drogowe, innych gubi dekoncentracja i robią to przez pomyłkę. Są też tacy, którzy jazdę pod prąd traktują jako wyjście awaryjne, gdy chcą wydostać się z zatoru na drodze i nie cofną się nawet przed wykorzystaniem do tego celu utworzonego dla służb ratunkowych korytarza życia.
Przypominamy, że za jazdę pod prąd drogą ekspresową lub autostradą grozi mandat karny w wysokości do 2000 zł i 15 punktów karnych. W sytuacji gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące, takie zachowanie może wiązać się z utratą prawa jazdy, a sprawa jest przekazywana do sądu. Wówczas kierowca musi liczyć się z grzywną wynoszącą nawet do 5 tys. zł.