Podatek od samochodów spalinowych to puszka Pandory, którą obecny rząd odziedziczył po poprzednim. Deklaracja dotycząca jego wprowadzeniu została wpisana przez gabinet Mateusza Morawieckiego do KPO. A skoro Polska zobowiązała się do wprowadzenia daniny, teraz obietnicę musi spełnić...
Nowy rząd początkowo nabrał wody w usta. Nie chciał wypowiadać się na temat nowej opłaty. Aż do wywiadu, który kilkanaście dni temu udzielił Krzysztofa Bolesta – wiceminister klimatu i środowiska – redaktorom Rzeczypospolitej. W nim zdradził, że prace nad kształtem nowego podatku trwają. A na razie jedynym pewnikiem jest to, że danina zostanie odwleczona w czasie. Pierwotnie podatek od samochodu miał wejść w życie w IV kwartale 2024 r. Pojawi się jednak dopiero w 2025 r.
W pierwszej fazie obowiązywania opłata od samochodu spalinowego ma dotyczyć tylko transakcji zakupu. Trzeba będzie ją wnieść po nabyciu auta o napędzie spalinowym – a więc nie tylko benzyniaka czy diesla, ale także hybrydy, w tym pewnie i plug-in. Wysokość opłaty może zależeć od normy emisji, ewentualnie np. pojemności silnika.
Na roku 2025 podatek od samochodu spalinowego wcale się jednak nie zatrzyma. Bo już w 2026 r. ramię w ramię z nim do kierowców przyjdzie kolejna danina. Tym razem będzie to roczna opłata za użytkowanie samochodu spalinowego. W tym przypadku również szczegółów niestety na razie brakuje. Wiadomo jedynie, że opłata zostanie uzależniona od emisyjności pojazdu, ale być może także i jego masy. O drugim z kryteriów mówił w rozmowie z Rzeczpospolitą wcześniej wspomniany Krzysztofa Bolesta. To miałby być element walki z ciężkimi SUV-ami w miastach.
Wiceminister klimatu i środowiska mówił w wywiadzie o tym, że "trwają rozmowy między poszczególnymi resortami", a kształt nowych przepisów nie jest ostateczny. Kiedy zatem poznamy metodologię wyliczania podatków od samochodów spalinowych? Skoro pierwszy ma wejść w życie od początku 2025 r., ustawa lub inny akt prawny w tym zakresie powinien się pojawić w perspektywie kilku miesięcy. Kierowcy będą zatem czekać na publikację zapisów najpierw w RCL, a później Monitorze Polski z niecierpliwością.