Zacznijmy od najważniejszego. Od ostrzeżenia. Formuła 1 wraca w 2024 r. z mocno przemodelowanym kalendarzem. W tym roku będą się zdarzały wyścigi rozgrywane w sobotę i od takiego zaczniemy właśnie ten sezon. Jeśli jesteście fanami królowej sportów motorowych i z niecierpliwością czekacie na pierwszy wyścig, to pamiętajcie o sobocie. W ten weekend w niedzielę obejrzycie co najwyżej powtórki.
Czwartek 29 lutego
Piątek 1 marca
Sobota 2 marca
Kiedy słyszę kierowca wyścigowy, mówię Fernando Alonso. Doskonale pamiętam, że kiedy na poważnie zacząłem oglądać wyścigi w wieku 14 lat, to właśnie Hiszpan w pięknym żółto-błękitnym bolidzie Renault sięgał po mistrzostwa, a ja trzymałem za niego kciuki. I trzymam do dzisiaj. Po sezonach 2005 i 2006 kibicowanie Fernando nigdy nie było łatwe, bo jego kariera miała kilka zakrętów, ale poprzedni sezon sprawił wszystkim fanom mnóstwo radości. Doświadczony Alonso znowu meldował się na podiach. Chciałbym wierzyć, że w tym sezonie znowu stanie na najwyższym stopniu, ale...
19 kierowców w padoku już wie, że nie wygra mistrzostw. Takie coś zdarza się w 99 proc. przypadków w karierze, bo jest to brutalny sport. Trudno określić, czy posiadamy zwycięski bolid. Powiedziałbym jedynie, że po obejrzeniu Maxa i Red Bulla w tym roku szanse na wygranie jakiegoś wyścigu są mniejsze dla wszystkich
- cytuje Fernando Alonso niezawodny w sprawach Formuły 1 serwis f1.dziel-pasje.pl, który wam serdecznie polecam. W sezonie jestem tam regularnym gościem. Smutne słowa Fernando Alonso potwierdzają też inni kierowcy, a także eksperci. Wydaje się, że Red Bull znowu trafił ze swoim bolidem w dziesiątkę, a taki nadkierowca jak Verstappen będzie doskonale wiedział, co z nim zrobić.
Mam nadzieję, że Fernando Alonso tylko tonuje nastroje, a na torach zobaczymy trochę walki o najwyższe cele. Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Maxa Verstappena i Red Bulla wydaje się pewne, ale wyścigów jest tyle, że w pojedynczych chętnie bym zobaczył z największym pucharem także Alonso, Hamiltona, Norrisa i Leclerca. Czekamy na powrót do F1 prawdziwych emocji.
Polski kierowca ma dwie dobre opcje na oglądanie wyścigów. Pierwszą jest platforma ViaPlay, która na pewno jeszcze w tym sezonie będzie transmitować F1. Treningi, sprinty, kwalifikacje i wyścigi są transmitowane z profesjonalnym polskim komentarzem, a studio zawsze robione jest z wielkim rozmachem. Nie brakuje też przystępnie podanych ciekawostek, które mogą zainteresować i wciągnąć w świat F1 także laików.
Druga opcja to wykupienie pakietu na oficjalnej stronie Formuły 1. W przystępnej cenie dostaniecie transmisje z wieloma możliwościami dostosowania jej do tego, co chcecie oglądać, ale komentarz jest po angielsku.
Niby fani Formuły 1 narzekają często, jaki to nudny sport, a potem i tak siadają przed telewizorem przed każdym wyścigiem. W F1 zdarzają się pasjonujące kwalifikacje i wyścigi, ale wiele też dzieje się dookoła samego toru. W tym sezonie na pewno wszyscy będą patrzeć na Lewisa Hamiltona, który rozpoczyna ostatni sezon w barwach Mercedesa, a w 2025 r. założy czerwony kombinezon Ferrari. Z tego powodu będzie też bardzo ciekawe, jak ze Scuderią pożegna się Carlos Sainz. Do tego dochodzi zawsze niepewny o swój fotel w Red Bullu Sergio Perez, wiecznie rozczarowujące Alpine i McLaren marzący o dawnej chwale...
Wszystkim, którzy chcieliby lepiej zrozumieć Formułę 1 polecam odpalić na Netflixie serial "Drive to Survive". Pokazuje F1 od kulis w amerykańskim stylu z rozmachem, przesadą i patosem, ale potrafi wciągnąć i zainteresować ludzi, którzy do tej pory nie śledzili tego sportu. A jeśli formułowego bakcyla już połknęliście i szukacie czegoś bardziej profesjonalnego, to polecam kanał "SokolimOkiem" na YouTube. Tam mój ulubiony ekspert od Formuły 1, Mikołaj Sokół, zawsze dostarcza ciekawe treści.