Właściciel profilu Autakrajowe w serwisie Facebook postanowił pojechać samochodem do doliny Aosty. To piękny i malowniczy obszar na styku Francji, Szwajcarii i Włoch, który o tej porze roku jest rajem dla narciarzy. Jakie auto zostało wybrane na środek transportu? Typ był dość nieoczekiwany. Wybór padł bowiem na elektryczne BMW iX3.
Czy elektrykiem da się podróżować na tak długim dystansie? Bawarski SUV jest wyposażony w baterię o pojemności 75 kWh netto. To zdaniem właściciela daje jakieś 346 km zasięgu, czyli zdecydowanie za mało podczas takiej podróży. Ładowanie byłoby zbyt częste i zbyt czasochłonne. Kierowca wpadł zatem na diabelski plan. Postanowił wyposażyć BMW w zestaw dodatkowych baterii. Ogniwa o pojemności 200 kWh netto i o masie 500 kg zostały zamontowane na przyczepce, a następnie mostkowo wpięte do instalacji pojazdu. Skutek? Jego zasięg zwiększył się o 654 km. To oznacza, że iX3 na jednym ładowaniu powinno pokonać jakieś 1 000 km.
Powerbank do elektryka jest zmyślnym pomysłem? Bez wątpienia tak. Zdecydowanie poprawia możliwości auta. Sprawia, że to ma teraz zasięg naprawdę oszczędnego diesla. Warto jednak pamiętać w tym punkcie o trzech rzeczach. Po pierwsze powerbank wcale nie jest tani. Jego budowa kosztowała 120 tys. zł. Po drugie większe baterie wymagają dłużej trwającego ładowania. Po trzecie pozostaje kwestia mocnej ingerencji w układ elektryczny pojazdu.
Samochód gotowy, kierowca wraz z pasażerami mogli zatem ruszyć w podróż. Niestety ta historia ma smutny koniec. Bo nie wszystko poszło w zgodzie z założeniami. BMW iX3 z przyczepką powerbankiem dotarło do Zgorzelca i tam... umarło. W instalacji pojazdu zrobiło się zwarcie. To pewnie wynik połączenia z magazynem energii. Skutek? Samochód na lawecie trafił do ASO, a przyczepka pod dom.
Podróżnicy dostali auto zastępcze, ale było nim elektryczne MINI. Mimo wszystko postanowili ruszyć do Włoch. Ale już nie elektrykiem, a samochodem z silnikiem diesla. Konkluzja tej historii jest zatem naprawdę ciekawa. Sami przyznajcie. Tym bardziej ciekawa, że już sam właściciel BMW iX3 w poście przestrzega ewentualnych następców, pisząc "prosimy nie próbować tego w domu i nie robić takich przeróbek. Dobrze, że skończyło się niegroźnym zwarciem, a nie pożarem. Wszystko było niby dopięte i kompatybilne. A tu jednak takie zaskoczenie."