Michael Andretti to znana postać w świecie motosportu. Skupił się na amerykańskich wyścigach z serii IndyCar, a do tego jest synem prawdziwej legendy – Mario Gabriele Andrettiego. Pan tata do tej pory jest jedynym kierowcą na świecie, który zwyciężył w Indianapolis 500, Daytona 500 i Formule 1. Michael jest współwłaścicielem teamu Andretti Green Racing. I właśnie zamarzył o występach swojego zespołu w F1.
Andretti postanowił połączyć siły z Cadillacem. Chciał stworzyć team i wystawiać swoje auta oraz swoich kierowców w Formule 1 od sezonu 2025/2026. Początkowo sprawa szła gładko. W październiku 2023 r. zgodę na stworzenie nowego zespołu dała Międzynarodowa Federacja Samochodowa. Była to jednak zgoda warunkowa. Federacja zaznaczyła bowiem, że ostateczna decyzja należy do posiadacza praw komercyjnych do F1, a więc Formula One Management. I właśnie FOM włączyła przed Andrettim czerwone światło.
Formula One Management zdecydowało się na odrzucenie wniosku teamu Andretti Cadillac. Powód? Organizacja uważa, że jedenasty zespół tak właściwie nic nie wniesie do zawodów. Nie będzie stanowił żadnej wartości dodanej. A powinien. Każdy dodatkowy zespół musi pokazać, że jego udział i zaangażowanie przyniesie korzyści mistrzostwom. W chwili obecnej F1 byłby wartością dodaną, ale wyłącznie dla marki Andretti. Czy taka decyzja dziwi? Pewnie tylko Pana Michaela. Wszyscy inni spodziewali się odmowy.
Już samo pojawienie się pomysłu stworzenia kolejnego teamu spowodowało wrzawę w środowisku F1. Obecnie startujące ekipy wyraziły wyraźny sprzeciw. Powód sprzeciwu jest oczywisty. Nie chodzi wcale o obawę o zagrożenie dla własnej pozycji, a raczej jeszcze większe rozdrobnienie "tortu" nagród, ale i kontraktów sponsorskich.
Formula One Management zamyka drzwi przed Andrettim w sezonie 2025/2026. Jednak nimi nie trzaska w kolejnych latach. W swoim oświadczeniu FOM zaznacza bowiem, że widzi szansę dla nowego teamu na pojawienie się na torze w roku 2028. Dodatkowe czynniki przemawiające za zgodą na taki start pojawiłyby się w sytuacji, w której bolid Andrettiego byłby np. wyposażony w jednostkę napędową GM i występował np. jako zespół fabryczny GM lub jako zespół kliencki. Wtedy szansa na zielone światło staje się rzeczywista. A to o tyle realne, że Michael współpracuje z firmą Cadillac, która do GM należy.