Tysiące mandatów za "zieloną strzałkę" w Nowym Sączu. Kierowcy są oburzeni, interweniuje prezydent miasta

Ze względu na dużą liczbę wypadków skrzyżowanie w Nowym Sączu zostało wytypowane przez GITD do montażu systemu Red Light, który sprawdza, czy kierowcy zachowują się zgodnie z prawem na tzw. zielonej strzałce. Posypały się mandaty.

Główny Inspektorat Transportu Drogowego we wrześniu 2023 roku wyposażył nowosądeckie skrzyżowanie rondo Solidarności w nowy system monitoringu, który składa się z aż 30 kamer. Jego zadaniem jest kontrola poprawnego korzystania kierowców z przywileju przejazdu na czerwonym świetle. Chodzi o popularną "zieloną strzałkę". Ze statystyk zdarzeń drogowych wynikało, że na rondzie było niebezpiecznie, a urzędnicy postanowili to zmienić dzięki możliwościom CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym). Na skrzyżowaniu pojawiły się nowe urządzenia systemu Red Light. I wtedy się zaczęło.

Zobacz wideo Potrącenie na przejściu dla pieszych w Kraśniku

Do kierowców, którzy mijali na trasie przejazdu to skrzyżowanie, zaczęły przychodzić wysokie mandaty. Magazyn "Sądeczanin" pod koniec 2023 roku wysłał do GITD pytanie o ich liczbę i dostał odpowiedź, że w tym czasie (od września do grudnia 2023 r.) urządzenie do kontroli przejazdu na czerwonym świetle zarejestrowało 4,4 tys. naruszeń. To oburzyło mieszkańców Nowego Sącza, bo kary były wysokie. Za przejazd na czerwonym świetle grozi mandat w wysokości 500 zł i 15 punktów karnych.

Mieszkańcy Nowego Sącza dostali 4,4 tys. mandatów za przejazd na "zielonej strzałce"

Wiele z osób, które dostały mandaty na rondzie Solidarności, uważa, że zostały ukarane niesprawiedliwie, bo "zielona strzałka" zniknęła dopiero w momencie, kiedy już pokonywali skrzyżowanie. Natomiast Główny Inspektorat Transportu Drogowego twierdzi, że system Red Light jest skalibrowany poprawnie. Innymi słowy, urzędnicy sugerują, że nowosądeccy kierowcy nie potrafią jeździć.

Sprawa zaczęła budzić tak duże emocje, że zainterweniował prezydent tego miasta. W specjalnym materiale wideo skierowanym do mieszkańców Ludomir Handzel obiecuje, że wyjaśni kontrowersyjną sprawę. Na razie wysłał pismo do GITD i obiecał interwencję u posłów oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Tymczasem nawet na filmie, który umieścił w mediach społecznościowych, można w tle zobaczyć kierowców, którzy łamią przepisy, bo nie zatrzymują się na "zielonej strzałce". Pewnie będą zaskoczeni, gdy przyjdą do nich mandaty.

Przejazd na "zielonej strzałce". Co o nim mówią przepisy?

Zasady sygnalizacji świetlnej ustala rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Paragraf 96 tego aktu prawnego ma następującą treść:

1. Nadawany przez sygnalizator S-2 sygnał czerwony wraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki oznacza, że dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu, z zastrzeżeniem ust. 3.
2. Sygnał w kształcie zielonej strzałki, nadawany przez sygnalizator S-2, zezwalający na skręcanie w lewo, zezwala również na zawracanie z lewego skrajnego pasa ruchu, chyba że jest to zabronione znakiem B-23.
3. Skręcanie lub zawracanie, o których mowa w ust. 1 i 2, jest dozwolone pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego uczestnikom.

Polacy nie przestrzegają przepisów dotyczących "zielonej strzałki". Powinno się je zlikwidować?

Specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drogowego nazywają takie okoliczności warunkowym wjazdem na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Chodzi o sytuację, kiedy można to zrobić wyłącznie, jeśli jednocześnie wystąpi kilka przesłanek. Po pierwsze, trzeba się całkowicie zatrzymać przez sygnalizatorem świetlnym i to we właściwym miejscu, które wyznacza linia na asfalcie. Po drugie, należy upewnić się, że nie utrudni się ruchu pieszym ani innym uczestnikom, którzy mają w tym czasie zielone światło. Jeśli zielona strzałka wciąż się świeci, dopiero wtedy wolno ostrożnie ruszyć.

W praktyce wielu kierowców korzysta z "zielonej strzałki" jak z możliwości przejazdu na zielonym świetle. Większość z nich tylko zwalnia i stara się upewnić, że nikogo nie potrąci. Nie zawsze się to im udaje, bo bez zatrzymania się łatwo nie zauważyć pieszego albo rowerzysty. Za to kierowcy, którzy naprawdę się zatrzymują i rezygnują z jazdy, jeśli w międzyczasie sygnalizacja się zmieni (zgaśnie "zielona strzałka"), często słyszą z tyłu trąbienie.

Nie wiadomo, z którą z opisanych sytuacji mamy tak naprawdę do czynienia na rondzie w Nowym Sączu. Z jednej strony są anonimowe skargi kierowców, którzy skarżą się, że zostali niesprawiedliwie ukarani. Z drugiej zapewnienie GITD, że Red Light na Rondzie Solidarności działa poprawnie. A jak wy myślicie? Problem tkwi w systemie monitoringu czy kierowcach?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.