Po wyścigu na torze AVUS gwiazdor teamu Auto Union, Bernd Rosemeyer, wystosował formalny protest na piśmie do dyrekcji konsorcjum, które go zaangażowało do fabrycznego teamu: zarzucał kierownictwu, że mimo jego wybitnych wyników wypłaciło mu takie same premie jak Fagiolemu. Pod cienką warstewką propagandowego blichtru kryła się rywalizacja dwóch potężnych sił. SS, w postaci głównie samego Heinricha Himmlera, było niezadowolone z ogromnych wpływów NSKK i jej wodza, Adolfa Huhnleina. Dlatego też niektórych kierowców właśnie SS wzięło pod opiekę i dbało o ich publiczny wizerunek. Takim kierowcą był Hans Stuck, którego potem po wojnie wybielano, twierdząc, że w ten sposób rekompensował żydowski rodowód swej pięknej żony. Takim był też blond idol niemieckiej opinii publicznej, utalentowany Bernd Rosemeyer.
Jak to często bywa w uprzywilejowanych środowiskach, zbudowanych niemal wyłącznie z ambitnych miernot, różne grupy nacisku w otoczeniu Adolfa Hitlera więcej energii wydatkowały na walki między sobą, aniżeli na budowę potęgi nazistowskich Niemiec. Zespoły wyścigowe dwóch potężnych koncernów samochodowych znalazły się między wojującymi o względy Wodza frakcjami. Szefowie konsorcjum Auto Union dobrze wiedzieli, że nad Rosemeyerem to sam Himmler rozpostarł parasol ochronny. Musieli więc zgodzić na warunki finansowe zawodnika, nie bacząc na koszty.
Po wyścigu na Nurburgringu Bernd Rosemeyer został nagrodzony przez swojego protektora w czarnym mundurze awansem na Sturmfuhrera SS. Podczas treningów wprawdzie szybsi okazali się Caracciola i von Brauchitsch w świetnych, nowych Mercedesach, ale we właściwym wyścigu triumfował uwielbiany przez tłumy Rosemeyer. Nowy Mercedes-Benz W125 był tak dobry, że nawet Pechowy Manfred tym razem nie zdołał go popsuć i dojechał do mety na trzeciej pozycji, tuż za Rudolfem Caracciolą.
Wyścig o Puchar Vanderbilta w Nowym Jorku nie liczył się naturalnie do klasyfikacji Mistrzostw Europy, ale w Berlinie postanowiono wykorzystać go propagandowo. Pod względem terminów kolidował z Grand Prix Belgii, toteż zespoły ze Stuttgartu i Zwickau musiały podzielić swoich kierowców i mechaników na dwie grupy. Do USA pojechali Rosemeyer i młody Ernst von Delius jako reprezentacja marki Auto Union, zaś w barwach Mercedesa mieli wystąpić Rudolf Caracciola i Anglik Richard Seaman.
Wysokie nagrody pieniężne przyciągnęły także grono innych kierowców europejskich. Caracciola wybrał się do USA z żoną, traktując wyjazd jako miesiąc miodowy (ze swoją drugą żoną, która wcześniej była małżonką szwajcarskiego biznesmena i zarazem kochanką kierowcy Louisa Chirona). Nuvolari, kierowca Alfy Romeo, podróżujący liniowcem "Normandie" przez Atlantyk, mocno przeżywający niedawną śmierć ojca, na pokładzie statku dowiedział się z depeszy o śmierci swego najstarszego syna w wyniku choroby.
Tor na Long Island nie spodobał się Niemcom, ale kierownicy teamów oczekiwali od nich posłusznej pracy, a nie narzekania. Organizator nakazał namalowanie na zagranicznych autach flag narodowych, więc na niemieckich autach znalazły się precyzyjnie wykreślone flagi ze swastykami. Na treningach najlepsze czasy regularnie zaliczał spokojny, opanowany Caracciola, tuż za nim plasował się Rosemeyer, a od Seamana w 650-konnym Mercedesie szybszy był lokalny kierowca, doświadczony zawodnik Rex Mays w Alfie Romeo.
Sam wyścig przełożono z soboty na poniedziałek z powodu silnych opadów deszczu. Gdy wreszcie się rozpoczął, do przodu od razu wysforował się Caracciola, zdobywając 6 sekund przewagi już na pierwszym okrążeniu. Zamieniał się na prowadzeniu z jadącym bardzo dobrze Rosemeyerem, ale padła sprężarka mechaniczna w Mercedesie i od tej pory honoru marki bronił już tylko Seaman. Caracciola nie żałował, że nie jest na mecie, bo dzięki awarii mógł wcześniej zająć się zabawianiem swojej świeżo poślubionej żony.
Zawody o Puchar Vanderbilta zakończyły się zwycięstwem Bernda Rosemeyera i świetnym drugim miejscem Seamana, który wyrastał na dojrzałego kierowcę. Na trzecim miejscu znalazł się Amerykanin Mays, zaś czwarte zajął van Delius. Niemieckie ekipy wracały do Europy w dobrych humorach, podczas gdy inni reprezentanci hitlerowskich sportów motorowych szykowali się do zawsze trudnego wyścigu o Grand Prix Belgii...
cdn.