Tak naprawdę mam nadzieję, że to nie był wypadek, tylko kolizja, bo przynajmniej na pierwszy rzut oka żadnemu z uczestników nie stało się nic poważnego. Niezależnie od tego zdarzenie z brazylijskiego stanu Rio Grande do Sul pokazuje, z jakich powodów najczęściej dochodzi do niebezpiecznych sytuacji na drogach. To: nieuwaga, nieprzestrzeganie przepisów oraz splot nieszczęśliwych okoliczności.
Zderzenie pojazdów w mieście Alvorada koło Porto Alegre jest bardzo dziwne i to z zaskakująco różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że uczestnicy wyszli z niego bez szwanku. Poza tym bierze w nim udział najpopularniejszy motocykl w Brazylii i samochód, który... nie istnieje. To Ford Corcel II w wersji bez dachu, a taki nigdy nie był produkowany. Jak zauważył to jeden z komentujących tę wiadomość czytelników serwisu Carscoops, wideo jest kwintesencją brazylijskiego ruchu ulicznego.
Jak słusznie twierdzi tajemniczy "Ilbirs", Ford Corcel II z pierwszej połowy lat 80. nigdy nie był powszechnie dostępny w wersji kabrio. Skąd w takim razie wziął się taki samochód na wideo? To proste. Z powodu braku kabrioletów na rynku, mimo panującego w Brazylii przyjaznego dla nich klimatu, niektórzy dealerzy Forda z Sao Paulo przerabiali w ten sposób nawet nowe samochody. Dopiero w takiej wersji nadwozia trafiały do sprzedaży.
Podobno brazylijscy blacharze robili to całkiem profesjonalnie, dostatecznie wzmacniając konstrukcję samonośnego nadwozia. Widząc jak dobrze Corcel przeżył zderzenie z motocyklem, jestem w stanie w to uwierzyć. Fordy Corcele II miały silniki o poj. 1,5 l i mocy od 58 do 72 KM. W dzisiejszych czasach taki jeżdżący egzemplarz w dodatku bez dachu jest rzadkością. Nawiasem mówiąc, podobny samochód można podziwiać w scenie z komedii z 1984 r. "To cholerne Rio" z Michaelem Cainem i Demi Moore.
Kierowca brazylijskiego youngtimera wiozący dwóch pasażerów był tak zadowolony z ujrzenia znajomych, że natychmiast zawrócił na przejściu dla pieszych, nie przejmując się nawet wysokim krawężnikiem rozdzielającym jezdnie. Niestety nie użył kierunkowskazu, ani lusterek, przez co w trakcie tego manewru uderzył w niego lekki motocykl Honda CG o poj. 125 cm3, którym podróżowały dwie osoby.
Ponieważ samochód nie miał dachu, zarówno kierowca jak i pasażerka motocykla przelecieli nad autem i wylądowali za nim na asfalcie. Od razu wstali na nogi, a po kilku sekundach wszyscy wyglądali, jakby mieli zamiar się otrzepać z kurzu i jechać dalej. Gdyby to była wersja fastback Forda Corcela z zamkniętym nadwoziem, najprawdopodobniej oboje odnieśliby poważne obrażenia. Na szczęście stało się inaczej.
W dodatku ta niebezpieczna sytuacja wydarzyła się na ul. Getulia Vargasa, dwukrotnego prezydenta Republiki Brazylii. Vargas był nacjonalistą i populistą, sympatyzował z faszystami, nienawidził komunistów. Uprzemysłowił i zreformował kraj, ale przy okazji wprowadził cenzurę i bezwzględnie prześladował opozycję. Po raz pierwszy doszedł do władzy w latach 30. XX wieku w wyniku krwawego zamachu stanu. Drugi został wybrany na to stanowisko już po wojnie przez obywateli. Kiedy po trzech latach wojsko zmusiło go do oddania władzy, w 1954 r. popełnił samobójstwo.
Ulica Getulia Vargasa jak większość dróg w Alvoradzie, została źle zaprojektowana. Gdyby było inaczej, być może właściciel kabrioletu nie zawracałby w tym miejscu i sytuacja z wideo w ogóle by się nie wydarzyła. Większość Brazylijczyków jeździ pikapami między innymi z tego powodu, że innym autami w ogóle trudno zawrócić w mieście. Przeszkadzają w tym krawężniki i brak jakichkolwiek rozwiązań drogowych. Czy można wymyślić bardziej brazylijską kolizję?