O drogowych oszustwach piszemy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Okres przedświątecznych zakupów jest w pełni. I żeby się o tym przekonać, wcale nie trzeba wchodzić do sklepu. Wystarczy pojawić się na drogach w miastach. Na nich pojawia się dosłownie tłum samochodów. Zamieszanie, korki i nerwy kierowców mogą postanowić wykorzystać oszuści. W takich warunkach łatwiej im o element zaskoczenia. Nie dajcie się złapać na stłuczkę.
Metoda na stłuczkę jest stara jak świat. Konkretnych sytuacji drogowych może być wiele. Najczęściej scenariusz jest jednak taki. Dojeżdżacie do skrzyżowania od strony drogi podporządkowanej. Wtedy widzicie kierującego na drodze z pierwszeństwem, który macha wam, informując tym samym o ustąpieniu pierwszeństwa. W myślach zaczynacie chwalić jego kulturę drogową, ruszacie z miejsca, ale wtedy on również rusza. I dochodzi do kolizji.
Podobne sytuacje są aranżowane na parkingach, rondach czy wyjazdach np. z terenu stacji benzynowej. Kierujący muszą się mieć na baczności. Okres przedświąteczny to dla oszustów żniwa.
Oczywiście kierujący wszystkiego się wypiera. Twierdzi, że wcale nie ustępował pierwszeństwa. A wy... No właśnie, wy macie problem, bo w ten sposób zostaliście sprawcami zdarzenia drogowego. Pomyślicie o miejskim monitoringu? Najczęściej oszuści "polują" w takich miejscach, w których żadnych kamer nie ma. Jeżeli będziecie mieli szczęście, być może sytuację dostrzeże jakiś świadek i zostanie na miejscu. Postanowi zeznawać na waszą korzyść. To jednak rzadki scenariusz. Najczęściej to oszuści w takiej sytuacji triumfują.
W tym punkcie sytuacja wydaje się beznadziejna, a pole do popisu kierowcy bardzo wąskie. To jednak nie do końca prawda. Zwłaszcza że dziś właściciele aut mają w dłoniach ważne narzędzie. A tym jest rejestrator jazdy. Mogą za kilkaset złotych kupić kamerę i zamontować ją zaraz za przednią szybę. Ta nagra sytuację, pokaże prawdziwe zachowanie naciągacza i stanie się dowodem w sprawie. Kierujący w ten sposób nie będzie pozbawiony argumentów, a policjanci będą w stanie zobaczyć, jak naprawdę wyglądała sytuacja drogowa. W efekcie poszkodowany rzeczywiście zostanie poszkodowanym, a nie sprawcą.
Czy można w Polsce legalnie używać kamerek samochodowych? Przepisy nie zabraniają tego. Nie ma absolutnie żadnych ograniczeń w tym zakresie. Nad legalnością można się zastanawiać tylko w jednym przypadku. Gdyby kierowca postanowił wrzucić nagranie z kamerki samochodowej do sieci. W takim przypadku musi usunąć z niego wszystkie elementy pozwalające zidentyfikować pojazdy, kierowców, a także jakąkolwiek inną osobę pojawiającą się kadrze. W przypadku postępowania policyjnego to jednak nie ma znaczenia.