Policjant z Florydy przejął się pościgiem. Nie wiedział, że goni inny radiowóz [WIDEO]

Co się wydarzyło na Florydzie? Trudno powiedzieć, ale jeden radiowóz ścigał inny, tyle że nieoznakowany. Co gorsze, policjant postanowił zatrzymać go sztandarowym manewrem amerykańskiej drogówki. To nie mogło się skończyć dobrze.

W Ameryce funkcjonuje określenie "Florida man", czyli po prostu "człowiek z Florydy", które służy do określenia zachowań mieszkańców tego stanu. Jest używane w sytuacjach, kiedy robią coś bardzo dziwnego albo trudnego do wytłumaczenia. Wszystko zaczęło się od mema z takim podpisem, który pojawił się internecie w 2013 roku. Po obejrzeniu poniższego wideo zacząłem się zastanawiać, czy nie czas na nowy termin: "Florida cop".

Zobacz wideo 14 nowych radiowozów w lubelskim garnizonie policji

Więcej informacji o tym, co się dzieje na drogach, przeczytasz na stronie Gazeta.pl

Policjant z Florydy wykonał manewr PIT. Nie widział, że goni inny radiowóz

Na krótkim filmie nagranym przez kamerę w oznakowanym radiowozie można zobaczyć bardzo dziwny pościg, który rozgrywa się w miejscowości Fort Lauderdale na Florydzie po zmroku 29 listopada 2023 r. Oznakowany radiowóz na sygnale pędzi za cywilnym autem, kią stinger. W pewnym momencie kierowca tego samochodu zauważalnie zwalnia. Wtedy zaczynają się świecić lampy stop sygnalizujące użycie hamulca, tak jakby uciekinier zastanawiał się, co zrobić.

Policjant w radiowozie nie miał tego typu wątpliwości. Natychmiast podjął udaną próbę zatrzymania pojazdu, przy użyciu tzw. manewru PIT. Najbardziej prawdopodobne rozwinięcie tego skrótu to "Precision Immobilization Technique", czyli precyzyjna technika zatrzymania, która polega na trąceniu tylnej części uciekającego auta z boku. Nawet delikatne uderzenie w to miejsce zazwyczaj kończy się poślizgiem i niekontrolowanym obrotem wokół własnej osi. Pościg się wówczas kończy i to często w dramatycznych okolicznościach. Z tego powodu policyjny manewr PIT jest powszechnie krytykowany, bo wielu specjalistów uważa go za niebezpieczny i zaleca jego stosowanie wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia. Za to kierowcy z amerykańskiej drogówki go uwielbiają.

 

Dlaczego kierowca ściganego auta uruchomił "bomby" dopiero po zatrzymaniu?

Tym razem sytuacja skończyła się bezpiecznie, bo zatrzymana kia stinger wykonała tylko obrót o 180 stopni. Pewnie dlatego, że jej kierowca wielokrotnie ćwiczył podobne sytuacje. Wtedy policjanta czekało spore zaskoczenie, bo kierowca cywilnego auta również uruchomił czerwono-niebieskie oświetlenie. Okazało się, że jeden policjant zatrzymał drugiego, tylko działającego w cywilu. Ten natychmiast zrobił mu karczemną awanturę, którą możemy obejrzeć na filmie. Czy słusznie? Trudno powiedzieć, tak samo jak nie wiadomo, co się właściwie wydarzyło tego wieczoru. Policjant z oznakowanego radiowozu zaczął się bronić słowami "nie widziałem twoich świateł". Nic dziwnego, bo jego kolega po fachu włączył policyjne lampy już po fakcie.

Policjant ścigał drugiego policjanta, zamiast przestępcy. Sprawa może mieć drugie dno

Dlaczego funkcjonariusz w cywilu nie dał znać wcześniej, że też jest członkiem służb? Co sprawiło, że zaczął go ścigać policjant w oznakowanym radiowozie? Z jakiego powodu kierowca kii się wtedy nie zatrzymał, żeby po prostu wyjaśnić sprawę? Trudno określić, co się działo przed początkiem nagrania, ale widać na nim, że oba auta jadą szybko. To znaczy, że pościg musiał się zacząć wcześniej z jakiegoś powodu. Czy umundurowany funkcjonariusz drogówki wykazał się nadgorliwością? A może to detektyw w cywilu miał coś do ukrycia?

Niewykluczone, że policjant w cywilu akurat ścigał podejrzaną osobę, tylko robił to incognito. Ewidentnie uczestniczył tego wieczoru w jakiejś akcji, bo wysiadł z auta w kamizelce kuloodpornej. Raczej nigdy nie poznamy odpowiedzi na część z tych pytań, ale jest pewne, że sprawa będzie mieć dalszy ciąg w wydziale wewnętrznym policji z Florydy, a być może kryje również drugie dno.

Więcej o: