Pamiętacie słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który swojego czasu obiecywał, że do 2025 roku na polskich drogach poruszać się będzie milion elektryków? Już wtedy takie zapewnienia miały znamiona bajek. Wydaje się, że przy naprawdę dobrych wiatrach taka liczba może zostać osiągnięta najprędzej w 2030 roku. Co ciekawe, nasi sąsiedzi mają na tę datę przygotowane znacznie ambitniejsze plany. Władze Niemiec chcą, by do tego czasu po kraju jeździło aż 15 milionów samochodów elektrycznych. Są jednak pewne przeszkody, z którymi władze muszą się liczyć. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
By omówić kwestię osiągnięcia wspomnianego celu, 27 listopada kanclerz Niemiec Olaf Scholz spotka się z dyrektorami koncernów motoryzacyjnych, ministrami, specjalistami ds. energetyki, a także przedstawicielami związków zawodowych. Rzecznik rządu Steffen Hebestreit, cytowany przez Automotive News Europe, podczas zeszłopiątkowej konferencji przekazał, że zdaniem kanclerza plan jest jak najbardziej do zrealizowania. Producenci musieliby jednak opracować i skupić się na produkcji tańszych pojazdów o zadowalającym zasięgu. Aktualnie jest to nadal bardzo trudne. Co więcej, rodzimemu przemysłowi zagraża konkurencja z Chin.
Tak wysoka liczba elektryków na drogach została zawarta w porozumieniu koalicyjnym niemieckiego rządu. Co ciekawe, zdając sobie sprawę z tego, jak trudne będzie to zadanie, minister transportu Volker Wissing jeszcze w ubiegłym roku "poluzował" warunki dot. osiągnięcia celu. W owe 15 milionów wliczane będą zarówno samochody elektryczne, jak i hybrydowe. Z najnowszych dostępnych danych niemieckiego federalnego urzędu ds. ruchu drogowego KBA wynika, że do października tego roku po niemieckich drogach jeździło już ok. 2,2 mln samochodów z silnikiem elektrycznym. Ok. 1,3 mln z nich to samochody w pełni elektryczne.
Obok samej produkcji elektryków, niezbędne będzie także m.in. zabezpieczenie infrastrukturalne w postaci odpowiedniej liczby ładowarek. Rząd ma jednak pecha. W zeszłym tygodniu niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł. że realokacja 60 miliardów euro (ok. 260 mld złotych) na inicjatywy klimatyczne i przemysłowe jest niezgodne z konstytucją. Sprawiło to, że rząd zaczął szukać alternatywnych źródeł funduszy. Jednym z pomysłów na pozyskanie środków, jest zrezygnowanie z zaplanowanych wcześniej projektów w tym także, o dziwo, rozbudowy infrastruktury ładowania. Na ten moment na terenie Niemiec dostępnych jest już ponad 100 tys. miejsc ładowania.