Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło 16 września ok. godz. 19.30 na autostradzie A1 w Sierosławiu (okolice Piotrkowa Trybunalskiego). Rozpędzone BMW uderzyło w tył Kii, którą podróżowała trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletni chłopiec. Auto wjechało w barierki, a następnie zaczęło płonąć. Cała trójka zginęła na miejscu. Początkowo twierdzono, że do zdarzenia doszło z niewyjaśnionych przyczyn, jednak wkrótce, w głównej mierze dzięki staraniom internautów, udało się ustalić, że do wypadku doszło za sprawą Sebastiana M, który prowadził niemieckiego sedana. Wkrótce rodzina zmarłych zwróciła się do ubezpieczyciela o wypłatę zadośćuczynienia. Jak się okazuje, ich wniosek został odrzucony. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Mecenas Łukasz Kowalski, reprezentujący rodzinę zmarłego kierowcy, wystąpił do towarzystwa ubezpieczeniowego o wypłatę zadośćuczynienia. Jak przekazał redakcji TVN24 - "W takim zakresie, jak to było możliwe, załączyłem dokumenty z akt postępowania przygotowawczego. Przekazałem to, co mogłem ujawnić, co wydawało mi się dla ubezpieczyciela najbardziej istotne, a więc wykluczenie sprawstwa kierowcy samochodu KIA (którym jechała tragicznie zmarła rodzina - dop.red.)". 14 listopada wpłynęła odpowiedź od ubezpieczyciela.
Jak wynika z pisma, pieniądze z polisy OC kierowcy BMW nie będą wypłacone rodzinie. W ocenie prawnika, uzasadnienie takiej decyzji jest skandaliczne - "Uzasadnienie, które otrzymałem, jest nie tylko lakoniczne i mało empatyczne, ale wręcz skandaliczne". Dziennikarze TVN24 dotarli do dokumentu, w którym to ubezpieczyciel stwierdził, że w sprawie wypadków komunikacyjnych obowiązuje "odpowiedzialność cywilna na zasadzie winy". Należy więc wykazać, że wskazany sprawca ponosi winę za spowodowanie szkody, a tego jak na razie udowodnić się nie da.
Jak stwierdzono w piśmie - "Trzeba (...) wykazać, jaka była przyczyna wypadku i kto dopuścił się naruszenia bezpieczeństwa. Jeśli z konkretnych okoliczności zdarzenia wynika, iż nie można ustalić winy któregokolwiek z uczestników kolizji, roszczenia zostają oddalone". Zdaniem przedstawicieli biura prasowego ubezpieczyciela kluczowy jest prawomocny wyrok sądu, zeznania świadków lub opinia biegłego. Można również wystąpić do prokuratury o wgląd w akta śledztwa, ale w ocenie biura śledczy nie zawsze wyrażają na to zgodę. Jak jednak zapewniono "w momencie, gdy Towarzystwo otrzyma dokumenty potwierdzające wyłączną winę wskazanego sprawcy, wznowi postępowanie likwidacyjne i wypłaci odszkodowanie". Rodzina nie będzie musiała więc ponownie składać wniosku o wypłatę zadośćuczynienia.
Prawnik rodziny nie zgadza się z takim stanowiskiem - "Mówimy o jednym z najgłośniejszych wypadków ostatnich lat. Sprawcy zostały zaocznie przedstawione zarzuty, prokuratura otwarcie informuje o tym, jakie są ustalenia. Trudno zatem zrozumieć postawę ubezpieczyciela". Mecenas Kowalski zapowiedział, że będzie odwoływać się od decyzji firmy. Rozważa również złożenie skargi do Rzecznika Finansowego.