WKU będzie miało w roku 2024 pełne ręce roboty. Wojsko chce bowiem wezwać na ćwiczenia na poligon nawet 200 tys. osób, a na komisję wojskową nawet 230 tys. osób. To oznacza, że przez WKU przetoczy się blisko 1200 osób... każdego dnia! A to przecież cały czas nie koniec zadań, które są postawione przed Wojskową Komendą Uzupełnień. Bo są jeszcze mobilizacje samochodów. Wojskowi nie mogą po prostu odebrać pojazdu. Mogą go jedynie powołać do służby na cele wojskowe.
Mobilizacja samochodów oczywiście nie polega na tym, że o 6 rano w mieszkaniu rozlega się pukanie do drzwi, a po ich otwarciu kierowca dostrzega wojskowego, który prosi go o kluczyki. Tu obowiązuje cała procedura. Warto zatem odpowiedzieć na kilka pytań.
Ustawa o obronie Ojczyzny nie pozostawia wątpliwości. Wojsko ma prawo "wypożyczyć" prywatny samochód. I choć ta informacja nie brzmi najlepiej, warto w tym punkcie wspomnieć o czterech mocno pozytywnych aspektach.
Pierwszy jest taki, że WKU każdego roku tworzy listy mobilizacyjne pojazdów na podstawie spisów rejestracyjnych. Są to jednak spisy czysto potencjalne. Wojskowi raczej rzadko korzystają z możliwości pożyczania samochodów prywatnych. Takich praktyk się raczej nie stosuje. Wdrażane są ewentualnie modele ćwiczebne, pokazujące jak to miałoby działać w praktyce. W efekcie list z WKU informujący o wpisaniu auta na listę jeszcze nie stanowi żadnej informacji. Po prostu samochód trafił do rejestru. Tyle.
O jakich ilościach mobilizacyjnych mówimy w przypadku pojazdów? To zostało określone w rozporządzeniu ministra obrony narodowej z dnia 16 października 2023 r. w sprawie niezbędnych świadczeń rzeczowych w 2024 r. na rzecz obrony. Par. 1 pkt 2 tego aktu mówi o limicie ustalonym na 450 pojazdów samochodowych oraz 110 przyczep (naczep) i 10 maszyn wraz z niezbędnym wyposażeniem. 450 pojazdów w skali całego parku samochodowego w Polsce to dosłownie promil. To druga z dobrych informacji.
Po trzecie kluczowy jest sam tryb ewentualnej mobilizacji. Decyzję o "pożyczeniu" samochodu w głos art. 630 ust. 1 ustawy o obronie Ojczyzny musi oficjalnie podjąć wójt, burmistrz lub prezydent miasta. A jako że jest to typowa decyzja administracyjna, kierowca ma 14 dni na odwołanie się od niej. Kierowca może zatem motywować, że nie odda auta, bo np. korzysta z niego podczas dojazdów do pracy czy wozi nim niepełnosprawne dziecko do szkoły. Po czwarte warto pamiętać o tym, że w głos ustawy o obronie Ojczyzny, wojsko może zmobilizować tylko auto dopuszczone do ruchu. W to pojęcie nie kwalifikuje się zatem pojazd bez ważnego badania technicznego, z odebranym dowodem rejestracyjnym czy np. rozbity.