Chińskie samochody ze znaczkiem "Made in Hungary". Tak wkrótce może być z pojazdami największego producenta samochodów elektrycznych na świecie. BYD planuje bowiem budowę pierwszej poza Chinami fabryki elektrycznych aut osobowych. Tak przynajmniej twierdzi niemiecki "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
Na oficjalne potwierdzenie trzeba jednak jeszcze będzie poczekać. Największy branżowy portal Automotive News Europe poinformował, iż rząd węgierski nie odpowiedział na prośbę o komentarz. Reuters zacytował zaś informacje koncernu BYD, który ograniczył się do stwierdzenia, iż wciąż trwają poszukiwania odpowiedniej lokalizacji, a decyzja zostanie ogłoszona jeszcze w tym roku.
Jeśli BYD wybierze Węgry to nie będzie to jego pierwsza inwestycja w tym kraju. Chińczycy od 2017 roku produkują bowiem w węgierskim Komarom autobusy w ramach spółki BYD Electric Bus & Truck Hungary Kft. W ubiegłym roku firma ogłosiła znaczące zwiększenie mocy produkcyjnych (z 200 do 1000 pojazdów rocznie). W 2020 r. Chińczycy dokupili nawet kolejną działkę pod kolejny zakład.
Węgry to nie tylko miejsce produkcji pojazdów BYD. W Biatorbagy (nieopodal Budapesztu) powstał zakład chińskiego koncernu NIO. We wrześniu 2022 r. firma rozpoczęła produkcję stacji wymiany akumulatorów, które eksportuje na wybrane europejskie rynki. Wraz z zakładem uruchomiono także pierwszy ośrodek badawczo-rozwojowy NIO Power Europe. Wszystko w ramach chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku.
Chińskie inwestycje w Europie nie powinny dziwić. Można je traktować jako odpowiedź na działania Komisji Europejskiej (śledztwo w sprawie wsparcia finansowego dla produkcji w Chinach) oraz poszczególnych państw (m.in. nowe programy dotacji do zakupu aut elektrycznych we Francji czy we Włoszech), by zwiększyć ochronę lokalnych producentów, którzy obawiają się o swoją przyszłość i rywalizację z chińskimi firmami. Jedno przy tym nie ulega wątpliwości. Zamożny europejski rynek to łakomy kąsek dla chińskich koncernów i tak łatwo z niego nie zrezygnują.