Na chińskim portalu społecznościowym Weibo pojawiło się wideo z dziwaczną sytuacją na drodze szybkiego ruchu. Musiała zostać uchwycona przez kamerę monitoringu, a potem została rozpowszechniona w internecie przez policję ku przestrodze. Widać na niej sportowe lamborghini huracan stojące na lewym pasie autostrady. Samochód ewidentnie nie chciał jechać dalej, ma włączone światła awaryjne, a kierowca nerwowo krąży przed otwartym bagażnikiem i czegoś tam szuka (mam nadzieję, że nie silnika).
Więcej opisów ciekawych drogowych sytuacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Właściciel trzyma przy uchu telefon komórkowy, tak jakby dzwonił do kogoś w sprawie porady. Jednocześnie drugą ręką odpędza jadących kierowców jak muchy. W pewnym momencie decyduje się zejść z jezdni. Jak się okazuje za chwilę, słusznie obawia się o swoje życie.
Wkrótce później w mrugający bezradnie pomarańczowy samochód wjeżdża z pełną prędkością potężny chiński SUV geely xing yue (inna nazwa tego modelu to monjaro), tak jakby jego kierowca w ogóle nie widział przeszkody. Nie zaczyna hamować do momentu zderzenia (efekty dźwiękowe są sztuczne i zostały dodane na etapie montażu). Skutki łatwo sobie wyobrazić, ale lepiej je obejrzeć na zamieszczonym wideo.
Oba auta kręcą efektowne piruety i zmieniają się w kupki dymiącego złomu. Samochody nadają się tylko do kasacji, a kierowca SUV-a mógł odnieść w nim obrażenia. Na szczęście właściciel audi jadącego tuż za nim zdołał uniknąć podobnego losu. Na tym właściwie można zakończyć opis, ale na usta ciśnie się wiele pytań. Wszystkie zaczynają się od słowa "dlaczego".
Dlaczego kierowca włoskiego sportowego auta zatrzymał się na lewym pasie autostrady? Samochód nie psują się tak gwałtownie, że nie zdążyłby zjechać na pas awaryjny, co nakazują przepisy i sugeruje zdrowy rozsądek. Dlaczego otwierał bagażnik? Dlaczego kierowca SUV-a nie zwolnił, jakby go w ogóle nie widział? Dlaczego nie ostrzegły go systemy bezpieczeństwa czynnego, w które jest wyposażony chiński SUV?
Można tylko domyślać się powodów. Nowoczesne samochody rzadko psują się bez powodu, zwłaszcza takie drogie, jak lamborghini. Być może kierowcy po prostu zabrakło paliwa, ale dlaczego nie zjechał do prawej krawędzi jezdni? Natomiast właściciel SUV-a mógł nie zauważyć sportowego coupe, bo... patrzył w smartfon. To niestety coraz częstsza przyczyna wypadków drogowych na całym świecie, tylko wyjątkowo trudno ją udowodnić. Nikt się dobrowolnie nie przyzna, że spowodował wypadek z tak banalnego powodu. W tym przypadku wina jest obopólna, oba auta zniszczone, kierowca geely najprawdopodobniej trafił do szpitala. Naprawdę warto zachować koncentrację w czasie jazdy i robić to co podpowiada nam rozsądek, zwłaszcza jeśli jedziemy z dużą prędkością. Skutki nieuwagi w takich warunkach mogą być opłakane.