Niektórzy rowerzyści znają przepisy ruchu drogowego jedynie pobieżnie. Często dopuszczają się różnego rodzaju wykroczeń, nawet o tym nie wiedząc. Niestety, ich ignorancja może prowadzić do powstawania niezwykle niebezpiecznych sytuacji. Wystarczy obejrzeć nagranie, które niedawno pojawiło się na youtube'owym kanale "Stop Cham".
Do niebezpiecznej sytuacji doszło 26 października na ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego we Wrocławiu. Nagrywający, jadący prawym pasem, zwolnił przed przejściem dla pieszych i upewniał się, że nie wkracza na nie żaden przechodzień. Gdy dostrzegł pieszą, zahamował i ustąpił jej pierwszeństwa. W tym samym momencie do samochodu autora materiału zbliżał się już jadący na pasie ruchu dla rowerów cyklista. Niestety, mężczyzna nie zwolnił i ominął auto, co zakończyło się potrąceniem kobiety.
Kobieta upadła i uderzyła głową w metalowy słupek. Sądząc po jej reakcji, uderzenie musiało być bardzo mocne. W opisie materiału czytamy, że piesza jednak wstała o własnych siłach i nie chciała zgłaszać zajścia. Było to o tyle nierozsądne, że mogła odnieść poważne obrażenia, których objawy widoczne mogły być dopiero po jakimś czasie. Co więcej, doprowadzenie do tak niebezpiecznej sytuacji uszło rowerzyście na sucho.
W Polsce każdy, kto skończył 18. rok życia, może bez żadnego wcześniejszego przeszkolenia ani kursu teoretycznego wsiąść na rower i jeździć po publicznych drogach. Fakt, że nie wymaga się od takich prowadzących zdobycia jakichkolwiek uprawnień, nie zwalnia ich od znajomości przepisów i ich przestrzegania. Rowerzysta powinien wiedzieć, że omijanie pojazdów, które zatrzymały się w celu przepuszczenia pieszych, jest zabronione. Przejście w tamtym miejscu jest też dobrze oznaczone, więc mężczyzna powinien też odruchowo zwolnić i upewnić się, że nikomu nie zagraża.
Za popełnienie tego wykroczenia - omijanie pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu - grozi mandat w wysokości 1500 zł oraz 15 punktów karnych (te akurat rowerzystów nie obowiązują). Dodatkowo za spowodowanie kolizji policjant dolicza kolejne 1000 zł. Niestety, w tym przypadku trudno mówić o jakiejkolwiek szansie na ukaranie cyklisty. Na miejsce nie wezwano służb, a namierzenie go po fakcie graniczy z cudem.
Przy okazji apelujemy do wszystkich uczestników ruchu, tak zmotoryzowanych, jak i pieszych, o zachowanie ostrożności i stosowanie zasady ograniczonego zaufania. To, że przepisy obowiązują wszystkich, niestety nie znaczy, że nie znajdą się tacy, którzy nie będą się do nich stosować. Więcej podobnych artykułów znajdziesz na stronie Gazeta.pl