- Ceny odeszły już od tego poziomu poniżej sześciu złotych. Średnia ogólnopolska dla benzyny wynosi obecnie 6,07 zł/l, a jeśli chodzi o olej napędowy mamy zwyżkę do poziomu aż 6,14 zł/l. Cały czas mamy znane już zjawisko zdecydowanie niższych cen w Polsce niż w krajach sąsiednich (...). Spodziewać się można zmian zwyżkowych na rynku hurtowym i detalicznym w Polsce - komentuje dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Także inni eksperci nie mają żadnych złudzeń. Paliwowe eldorado na polskich stacjach się skończyło.
Trudno w aktualnej sytuacji geopolitycznej i sytuacji na Bliskim Wschodzie pisać o czymkolwiek na pewno. Pewne na sto procent są tylko kolejne podwyżki. Niepewna - ich skala. Eksperci prognozują, że nie dojdzie do terapii szokowej i nagle ceny paliw nie skoczą do bardzo wysokiego poziomu. Jeśli nie zdarzy się nic nagłego, to przy dystrybutorach ceny będą skakać o kilka-kilkanaście groszy i powoli dążyć do ogólnoświatowej normy. Nie powinniśmy się jednak nagle obudzić w zupełnie innym świecie. Powolne podwyżki już było widać w tym tygodniu. Ten niekorzystny dla kierowców trend będzie się utrzymywał.
Tak naprawdę drożeją w Polsce wszystkie paliwa. Odczują to przede wszystkim kierowcy, którzy tankują na stacjach benzynę lub olej napędowy. Z kolei osoby z samochodami z instalacją LPG mogą tylko wzruszyć ramionami. Autogaz wymknął się zniżkowym trendom i konsekwentnie drożał, przekraczając w pewnym momencie granicę trzech złotych za litr. Właśnie taka cena się utrzyma. Eksperci e-petrol prognozują, że za LPG w tygodniu 16-22 października będziemy płacić od 3,03 do 3,13 zł/l. Jak to wygląda w przypadku innych paliw?
Na ekonomicznych studiach, na których byłem, motywem przewodnim był znany i oklepany żart, że o sukcesie w gastronomii decydują trzy rzeczy. Lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja. Bardzo podobnie jest w przypadku stacji benzynowych. Dobre miejsce to duży ruch. Kierowcy również powinni się kierować lokalizacją, wybierają stację, na której zatankują. Za szybkość i wygodę płaci się więcej. Dlatego stacje tuż przy drogach szybkiego ruchu są piekielnie drogie. Macie zapas czasu? Warto zjechać z trasy i dosłownie kawałek dalej zapłacić od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu groszy za litr mniej. W mieście najtańsze stacje to te przy marketach. Do dystrybutorów zwykle są spore kolejki, ale oszczędności - spore.
Może warto też pomyśleć o zmianie nawyków? Spokojna jazda, nieprzekraczanie prędkości, przewidywanie tego co się wydarzy na drodze, odpuszczanie gazu na widok czerwonego światła... to tylko niektóre z dobrych nawyków kierowców, które mogą sprawić, że zużycie paliwa spadnie.