Oszuści czyhający na pieniądze kierowców mają naprawdę sporo kreatywności. Nie ma się zatem co dziwić, że co chwila wymyślają nowe sposoby wyłudzania pieniędzy. Najnowszy pomysł? Postanowili zacząć podszywać się pod służby. Najpierw była straż miejska, a teraz policja.
Zasada działania jest prosta. Kierowca wraca do zaparkowanego auta i za jego wycieraczką znajduje mandat. Ten jest świetnie podrobiony. Łudząco przypomina wezwania pozostawiane przez strażników miejskich czy policjantów. Różnice? Ta tak właściwie jest jedna. Strażnicy miejscy w ewentualnych wezwaniach nigdy nie proponują wysokości kary i nigdy nie podają numeru konta do opłacenia mandatu. Bo da facto mandatu jeszcze nie ma...
W przypadku oszustwa na mandat od policji proceder jest jeszcze bardziej wyrafinowany. Bo tu zamiast numeru konta, kierujący znajduje kod QR na dokumencie. Po jego odczytaniu obraz w smartfonie jest odsyłany do niby policyjnej strony. Pojawia się na niej kwota mandatu, a także link do zdalnego opłacenia kary. Tu kierowca, zamiast po prostu opłacić nieprawdziwy mandat, musi podać dane karty debetowej. I w tym punkcie staje zaledwie o krok od utraty wszystkich pieniędzy. Tu na ściągnięciu samej sumy "mandatu" się nie skończy. Złodzieje oczyszczą konto kierującego.
Straż miejska lub policja może zostawić właścicielowi źle zaparkowanego samochodu wezwanie. Wezwanie do stawienia się w jednostce. Podczas wizyty kierującego funkcjonariusze ustalą, kto konkretnie dysponował pojazdem w danym czasie i to jemu wlepią mandat. Nie da się wystawić mandatu zaocznie bez konkretnych danych osobowych. Przepisy nie przewidują takiej możliwości chociażby dlatego, że złe parkowanie oznacza 1 punkt karny. W przypadku opłacenia grzywny z góry i bez poznania danych sprawcy wykroczenia, kto niby miałby go otrzymać?
No dobrze, a więc kierowca znalazł podejrzany mandat za wycieraczką. Co powinien w takiej sytuacji zrobić? Tak naprawdę jedno. Przede wszystkim powinien skontaktować się z daną służbą. W rozmowie ze strażnikiem miejskim lub policjantem ustali, czy wezwanie jest prawdziwe. Jeżeli nie, od razu będzie mógł zgłosić sprawę. Im szybciej służby dowiedzą się o oszustwie, tym szybciej będą mogły podjąć reakcję. Tak, aby oszustwom udało się nabrać jak najmniejszą ilość kierujących.
Jeszcze szybciej powinien jednak zareagować ten kierowca, który na oszustwo dał się nabrać. Tu jednak pierwszym krokiem powinno się stać zablokowanie karty bankomatowej lub przelewu wychodzącego.