Austriacy i Włosi zamykają znaną przełęcz dla ciężarówek. Mają dość hałasu i smrodu

Rozważany jest naprawdę czarny scenariusz dla kierowców podróżujących między Niemcami a Włochami. Jego wprowadzenie mogłoby oznaczać konieczność pojechania objazdem. Objazdem, który oznacza nadrobienie kilkuset kilometrów.

O ruchu ciężarówek opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Kierowca ciężarówki pracujący w transporcie międzynarodowym musi nie tylko umieć panować nad dużym i ciężkim pojazdem. On powoli musi się stać także... prawnikiem. Bo przecież w różnych krajach obowiązują różne przepisy, a do tego lokalne samorządy wprowadzają lokalne ograniczenia w ruchu. Niedługo do listy kluczowych ograniczeń zostaną dopisane dwa kolejne.

Zobacz wideo Kobieta otarła się o śmierć. Kierowca ciężarówki był nieświadomy

Włosi chcą synchronizacji ograniczeń w ruchu. Austriacy chcą zamknąć główną trasę

Pierwsze może dotknąć alpejskiej przełęczy Brenner. Przejazd drogowy położony na wysokości 1374 m n.p.m. znajduje się niemalże na granicy włosko-austriackiej, a do tego stanowi jeden z głównych korytarzy tranzytowych dla kierowców wiozących towary do Italii. I to wyraźnie widać podczas jazdy tą trasą. Momentami jest ona potwornie zakorkowana. Ciężarówki stoją w długich kolejkach. A wynika to z zazębiania się ograniczeń w ruchu obowiązujących w Niemczech i Austrii.

Włoski pomysł jest zatem taki, aby Niemcy dogadali się z Austriakami. Aby nie było tak, że jak kończy się zakaz w Niemczech, zaczyna się zakaz w Austrii. Austriacy mają jednak jeszcze bardziej drastyczne rozwiązanie. Chcą po prostu... zabronić przejazdu samochodów ciężarowych przez cały Tyrol. A to mogłoby oznaczać katastrofę.

Zamknięcie Tyrolu dla ciężarówek zaoszczędzi pół mld euro. Ale co z kierowcami?

Pomysł zamknięcia Tyrolu dla ciężarówek przedstawiła austriacka organizacja VCÖ – informuje o tym serwis 40ton.net. Z jej wyliczeń wynika, że ruch ciężkich pojazdów przez tę część kraju kosztuje budżet 500 mln euro. I kwota ta jest związana tylko z zanieczyszczeniem powietrza i hałasem. Nie mówi o dodatkowych kosztach. Może zatem podatek za przejazd? Austriacka organizacja VCÖ podkreśla, że przychody uzyskane w ten sposób nie byłyby w stanie zrównoważyć kosztów. Takie rozwiązanie nie ma zatem sensu.

Czy jednak zamknięcia Tyrolu dla transportu ciężkiego ma sens? No właśnie też nie za bardzo. To oznaczałoby zlikwidowanie kluczowego w Europie szlaku drogowego. Ciężarówki w drodze np. z Niemiec do Włoch musiałyby nadrabiać kilkaset kilometrów. Zostałaby im tylko jedna autostrada w Austrii. Pomijając już kwestię dyskomfortu kierowców, warto pamiętać o jeszcze jednym. Nadrabiając kilkaset kilometrów, ciężarówki mocniej zatrują środowisko. A przecież my mamy dbać o ekosystem Europy, a nie go dobijać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.