Miał stłuczkę elektrykiem, ubezpieczyciel: "szkoda całkowita!". Czy to się naprawdę dzieje?

Stłuczka samochodem elektrycznym może się skończyć szkodą całkowitą? W tej sytuacji wielu kierowców pewnie powie, że strach ma tylko wielkie oczy. To jednak może być prawdą. Naprawa blacharska i wymiana baterii w Tesli za 240 tys. zł kosztuje bowiem 180 tys. zł.

O współczesnej motoryzacji piszemy dużo również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Według licznika elektromobilności PSPA aktualnie mamy zarejestrowanych w Polsce 43 567 pojazdów o napędzie wyłącznie elektrycznym. To promil całego parku samochodowego. Ilość e-pojazdów będzie się jednak zmieniać. Decydują o tym prawa rynkowe i dopłaty do zakupu. To zdaniem wielu specjalistów oznacza jednak, że hodujemy sobie dwa poważne problemy. I obydwa są związane z kosztami dla kierowców.

Zobacz wideo Pościg za motocyklistą. Maszyna kradziona, jeździec pod wpływem narkotyków

Kolizja elektryka bardzo szybko kończy się szkodą całkowitą

Pierwszy problem jest taki, że czasami już przy mało poważnej kolizji, koszt naprawy samochodu elektrycznego stanie się na tyle wysoki, że ubezpieczyciel ogłosi szkodę całkowitą. Kierowca straci zatem samochód, ale pewnie nie kupi nowego. Wypłata zostanie bowiem oceniona na podstawie aktualnej wartości pojazdu.

Specyfika budowy samochodów elektrycznych może wpływać na koszty likwidacji szkód. Na przykład częściej niż w przypadku samochodów tradycyjnych może dochodzić do tzw. szkody całkowitej – powiedział PAP ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń – Łukasz Kulisiewicz.

I powyżej cały czas mówimy o scenariuszu, w którym kierowca naprawia uszkodzonego elektryka z polisy OC lub AC. A co gdy jest sprawcą wypadku i AC nie wykupił? Auto stanie się praktycznie nienaprawialne. Ewentualnie zostanie zrobione po tzw. kosztach. To z kolei może oznaczać groźbę pożaru w każdej chwili. I to pożaru, który ciężko ugasić.

Im więcej elektryków ze szkodami całkowitymi, tym droższe ubezpieczenia w Polsce

Drugi problem jest taki, że kolizja lub wypadek samochodem elektrycznym oznacza potężne koszty naprawy. Im więcej będzie elektryków na polskich drogach i im więcej pojawi się tego typu zdarzeń, tym bardziej wzrosną zatem koszty ubezpieczycieli. To z kolei musi znaleźć odzwierciedlenie w składach oferowanych kierowcom. Dlatego, choć dziś polisa OC dla auta spalinowego i elektrycznego mają podobną wartość, tak nie musi być zawsze.

W skali rynku ubezpieczeń komunikacyjnych, na którym w 2021 r. zlikwidowaliśmy około 1,9 mln szkód z OC i AC rocznie, te dotyczące elektryków mają niewielkie znaczenie. W miarę zwiększania się liczby samochodów z napędem elektrycznym na naszych drogach, z pewnością będą pojawiały się jednak specyficzne dla tych pojazdów parametry służące do kalkulacji składek – dodaje w rozmowie z PAP Łukasz Kulisiewicz.

Czy koszt pokolizyjnej naprawy elektryka rzeczywiście jest tak duży?

Właściciele samochodów spalinowych po przeczytaniu powyższej informacji mieli prawo się dziwić. Prawdziwie wielkich oczu "dostali" jednak pewnie posiadacze elektryków. Czy powyższe tezy są prawdziwe? Prześledźmy sytuacje na przykładzie Tesli Model 3 Lond Range. Auto kosztuje dziś w polskim salonie minimum 241 tys. zł. Jeżeli chodzi o naprawę pokolizyjną, podobną historię niedawno opisywał serwis elektrowoz.pl. Samą naprawę blacharską serwis Tesli w Polsce wycenił na ponad 70 tys. zł. A przy okazji wyszło na jaw, że konieczny był też montaż nowego akumulatora. Bateria kosztuje blisko 110 tys. zł.

Warto dodać, że naprawa blacharska polegała na wymianie zderzaka, maski i wzmocnienia przedniego. Spory koszt być może stanowiła wymiana np. poduszek powietrznych, które wystrzeliły.

Tak podliczone koszty naprawy sprawiają, że ubezpieczyciel powinien przygotować sumę na poziomie ponad 180 tys. zł. To prawie 75 proc. wartości pojazdu. Przy naprawie z OC być może taka kwota jeszcze by przeszła – oczywiście przy prawie nowym aucie. Gdyby jednak w grę wchodziło likwidowanie szkody z AC, ubezpieczyciel ogłosiłby szkodę całkowitą. Tesla nie podlegałaby naprawie, a trafiła na licytację lub złom. Kierowca dostałby odszkodowanie opiewające na aktualną wartość pojazdu. I miałby problem z zakupem nowego egzemplarza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.