Amerykanie mają nie lada orzech do zgryzienia. Po początkowych negocjacjach, a nawet podpisaniu wstępnej umowy, chiński inwestor — którego dane Ford skrzętnie ukrywa — wycofał się z dalszych pertraktacji. Jak przekazał producent, inwestor po przeprowadzeniu "szczegółowego studium wykonalności i intensywnych negocjacjach" zdecydował się nie kontynuować rozmów dotyczących przejęcia zakładu. Oznacza to, że fabrykę w Saarlouis (kraj związkowy Saara, przy granicy z Francją i Luksemburgiem) wkrótce może czekać smutny koniec. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Losy zakładu w Saarlouis ważą się już od czerwca 2022 roku, kiedy to Ford wybrał fabrykę w Walencji jako swój główny ośrodek produkcyjny dla nowych elektryków. Wtedy też zaczął szukać potencjalnych inwestorów, którzy gotowi byliby go przejąć. Jeszcze na początku tego roku rada zakładowa poinformowała, że zainteresowanie wyraziło 15 spółek, w tym chińskie BYD oraz Chery Automobile. W gronie potencjalnych nabywców było także kilka mniejszych przedsiębiorstw z Europy, w tym niemiecki producent paneli słonecznych. Jak widać, wiele się od tego czasu zmieniło.
Na ten moment w zakładzie montowany jest Focus, którego produkcja zakończy się w 2025 roku. Do tego czasu pracownicy będą mieli zapewnione zatrudnienie. Niestety, jeżeli Ford nie znajdzie inwestora, ok. 4,4 tys. osób wyląduje na bruku. Oczywiście amerykański producent usilnie szuka rozwiązania tego problemu. Jak donosi Automotive News Europe, szef Forda ds. samochodów osobowych na Europę, Martin Sander, przekazał, że firma będzie realizować "alternatywny plan", który zakłada utworzenie tam centrum technologicznego. Pozwoliłoby to uchronić przed zwolnieniem ok. 1000 pracowników. Niestety, szczegółów co do tego pomysłu brak.
Co oczywiste, przedstawiciele zakładowego związku zawodowego byli rozczarowani informacją o negocjacyjnym fiasku. Już w najbliższy poniedziałek (9.10) mają pertraktować z producentem na temat możliwego zabezpieczenia pracowników, którym grozi utrata pracy.
Prawdopodobnie taki obrót spraw jest zarządowi Forda bardzo nie w smak, zwłaszcza że na swoim rodzinnym gruncie musi mierzyć się ze strajkującymi pracownikami z United Auto Workers. Zatrudnieni w Stanach pracownicy od 21 dni protestują przeciwko złym warunkom pracy.