O sprawie poinformowała Komunikacja Miejska w Płocku. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikowała nagranie, na którym możemy zobaczyć, jak kierowca autobusu o mały włos unika zderzenia ze zbliżającym się pociągiem. Jak czytamy w poście -" Na przejeździe kolejowym nie były opuszczone rogatki, a zdarzenie to zauważył kierowca autobusu jadącego tą trasą, zaledwie chwilę przed przejazdem pociągu".
"Sytuacja była skrajnie niebezpieczna, a kierowca autobusu zareagował błyskawicznie, zatrzymując pojazd tuż przed przejazdem kolejowym. Maszynista pociągu uruchomił sygnały dźwiękowe dopiero w ostatnich chwilach przed przejazdem przez ulicę Wyszogrodzką" - dodano w facebookowym poście. Stwierdzono, że "incydent skrajnie podkreśla pilną potrzebę skrupulatnego nadzoru nad wszystkimi przejazdami kolejowymi. Bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego i pasażerów jest absolutnym priorytetem, a dzisiejsza sytuacja wyraźnie dowodzi, że nie możemy ignorować tej kwestii". Przedstawiciele płockiej komunikacji miejskiej zaapelowali także do PKP o podjęcie natychmiastowych działań w celu wyeliminowania szansy wystąpienia podobnych sytuacji w przyszłości.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję kolejarzy. Jak przekazało TVN24, PKP PLK utworzyła specjalną komisję, która zbada i wyjaśni szczegóły zdarzenia. Do sprawy odniósł się też Martyn Janduła z zespołu prasowego PKP. W wysłanej do redakcji TVN24 odpowiedzi poinformował, że w czasie niebezpiecznego incydentu "służbę pełnił pracownik z wymaganym przeszkoleniem i przygotowaniem, by właściwie i bezpiecznie wykonywać obowiązki". Dodał także, że na czas wyjaśniania sprawy dróżnik został "odsunięty od wykonywania wszelkich czynności związanych z ruchem pociągów".
Przedstawiciel polskich kolei podkreślił przy okazji, że bezpieczeństwo m.in. na przejazdach jest dla PLK niezmiernie ważne. "PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. prowadzą szkolenia i pouczenia dla pracowników odpowiedzialnych za prowadzenie ruchu pociągów. Realizowane są kontrole dzienne i nocne posterunków dróżników. W stosunku do osób, które zlekceważą dyscyplinę, wyciągane są surowe konsekwencje, włącznie z dyscyplinarnym zwolnieniem" - podsumował Janduła. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl