Temat piratów drogowych nie schodzi z ust wielu Polaków. Po tragicznym wypadku na autostradzie A1 społeczeństwo jest wyczulone na punkcie przekraczania prędkości oraz wszelkich przejawów niebezpiecznej jazdy. Prawdopodobnie większości z was otworzy się nóż w kieszeni, gdy obejrzycie nagranie, jakie opublikowano na YouTube'owym kanale "Bandyci drogowi" (wcześniej "Bandyta z kamerką"). Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Materiał nagrano 26 września ok. godz. 17.40. Widzimy na nim jak kierowca czarnego BMW Serii 7 (generacja F01) jadąc autostradą A1 z Piekar Śląskich tuż po minięciu zwężenia z trzech do dwóch pasów, gwałtownie przyśpieszył. Już wtedy było wiadome, że nie zamierza trzymać się obowiązującego na autostradach limitu 140 km/h, a raczej sprawdzić, ile da radę wykrzesać z bawarskiej maszyny.
Jeżeli się mocno przyjrzymy, dostrzeżemy, że kierowca BMW włączył kierunkowskaz, sygnalizując zamiar zmiany pasa ruchu. Zapewne widząc przed sobą Skodę, chciał ją wyprzedzić prawą stroną, co ułatwiłoby mu dalsze wyprzedzanie innych zmotoryzowanych. Na jego nieszczęście prowadzący czeskiego pojazdu również planował zjechać na prawą stronę jezdni, jednak bynajmniej nie po to, by szaleć na trasie.
Prawdopodobnie dopiero w momencie wykonywania manewru kierowca Skody dostrzegł gnające BMW. Zdecydowała tutaj różnica prędkości. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek wymuszeniu z jego strony. Dla przypomnienia zgodnie z art. 22 ust 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, z wyjątkiem ust. 4a i 4b (jazda na suwak - dop. red.), oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony. Kierowca BMW nie znajdował się na pasie, a dopiero na niego wjeżdżał i to w tym samym czasie, co Skoda.
Przez swoją brawurową jazdę kierowca czarnego sedana o mało co nie doprowadził do kolizji. Na szczęście obyło się bez zderzenia. Ta sytuacja nie wpłynęła jednak na jego nastawienie. Dodał jedynie gazu i zjeżdżając na lewy pas, pognał siną w dal. Możemy mieć jedynie nadzieję, że w przyszłości spotka go zasłużona kara i przy okazji nie doprowadzi on do jakiegoś potwornego wypadku.