O nowym Audi, BMW, Fordzie, Mercedesie czy Toyocie i Volkswagenie prosto z salonu w Rosji można już zapomnieć. Rosyjscy dealerzy desperacko usiłują sprowadzać nowe pojazdy z krajów ościennych w ramach tzw. importu równoległego. Nie jest tajemnicą, że auta są jednak znacznie droższe i nie są fabrycznie przygotowane do eksploatacji w trudnych warunkach panujących w Rosji. Trudniej o wersje ze zwiększonym prześwitem, wzmocnionym zawieszeniem i dodatkowym ogrzewaniem. Zwykle próżno liczyć także na gwarancję producenta, skoro produkt trafił na rynek objęty sankcjami.
Zainteresowani nowymi samochodami z fabryczną gwarancją mają zatem do wyboru produkty krajowego przemysłu (Łada, UAZ) albo chińskie pojazdy z logo Moskwicza lub producentów z CHRL. Nietrudno zgadnąć, że azjatycka oferta jest znacznie atrakcyjniejsza od dość siermiężnych rosyjskich produktów. Chińskie firmy zwietrzyły dobry interes i eksportują coraz więcej do Rosji. Wzrosty w handlu są imponujące.
Według danych opublikowanych przez Generalną Administrację Celną Chińskiej Republiki Ludowej, dostawy chińskich samochodów do Federacji Rosyjskiej wzrosły aż 7,5-krotnie (wartościowo i 5,7 razy ilościowo) w pierwszej połowie 2023 r. (w porównaniu do pierwszego półrocza 2022 r.). Wartość chińskiego eksportu sięgnęła aż 5,6 mld dolarów. Z fabryk w CHRL na eksport do Rosji wysłano łącznie ponad 405 tys. pojazdów.
Chińskie władze celne chwalą się, że zauważalnie rośnie także liczba modeli (w 2023 r. zadebiutowało aż 30 modeli 14 producentów,), a sam eksport zwiększa się z miesiąca na miesiąc (w lipcu 2023 r. dostawy zwiększyły się o 2 proc. względem czerwca). Tym samym Rosja stała się największym odbiorcą samochodów z Chin (udział w ogólnym eksporcie wzrósł do 14 proc.). Na tym nie koniec. Jeszcze w tym roku pojawi się aż 46 kolejnych modeli od 20 różnych firm. Analitycy Autostat prognozują, że liczba chińskich nowości, jakie w 2023 r. pojawią się na rynku może sięgnąć nawet 100! Nietrudno zgadnąć, że będą atrakcyjniejsze od przestarzałych Ład czy UAZ-ów.