Z roku na rok sytuacja na polskich drogach się poprawia, a kultura jazdy rośnie. Potwierdzają to policyjne statystyki, potwierdzają to też odczucia samych kierowców. Wciąż jednak jeździmy po jednych z najniebezpieczniejszych dróg w Europie, a zabija nas brawura oraz nadmierna prędkość. O bezpieczeństwie na drogach piszemy codziennie na stronie głównej gazeta.pl.
Przypominamy sobie o tym, kiedy dojdzie do czegoś spektakularnego. Cała Polska żyła przerażającym wypadkiem na pasach na ulicy Sokratesa w Warszawie, potem śledziliśmy rajd żółtego megane r.s. po Krakowie, a teraz z trwogą czytamy o wypadku na autostradzie A1. Gdyby nie tajemnicze okoliczności, dziwne zachowanie służb oraz śledztwo internautów, o tragedii pamiętaliby pewnie już tylko rodzina i najbliżsi.
Wróciłyby te wszystkie głupie oraz szkodliwe hasła. O szybkiej, ale bezpiecznej jeździe, o kółku różańcowym, o jakże niesprawiedliwych mandatach, kwestionowanie ograniczeń prędkości, przechwalanie się średnią prędkością na drodze szybkiego ruchu albo narzekanie na "polującą na kierowców policję".
Co z tego, ze większość z nas jeździ kulturalnie i przepisowo? Na drodze wystarczy jedna osoba, żeby wprowadzić chaos, nerwy, a potem doprowadzić do wypadku. O wypadkach na Sokratesa, w Krakowie i autostradzie A1 jest głośno, bo stało się tam to, co stać się musiało. I stać się może każdemu z nas.
Czasem tylko szczęście decyduje, ze nie dojdzie do tragedii. Jazda samochodem nie musi być walką o życie. Tylko musimy przestać usprawiedliwiać na każdym kroku łamania przepisów. W ostatnich latach na polskich drogach ginie po dwa tysiące osób rocznie. To dwa tysiące tragedii i jeszcze więcej złamanych żyć najbliższych. Nie musi tak być.
W 2022 roku na polskich drogach zginęły w wypadkach 1883 osoby. Po raz pierwszy w historii liczba ofiar śmiertelnych nie przekroczyła dwóch tysięcy osób. W ostatnich dwóch latach statystyki były znacznie gorsze. W 2021 i 2020 roku na drogach zginęło kolejno o 362 i 608 więcej ofiar.
Nagłośniane przez media wypadki są potworne i spektakularne, ale liczymy, że uda się podtrzymać spadkowy trend. Może te nagrania komuś otworzą oczy. Nie ma bezpiecznej i szybkiej jazdy. To się nigdy nie łączy. Szybko i na limicie można jeździć tylko po torach. Na drogach publicznych za wszelką cenę powinniśmy niwelować ryzyko i nie stwarzać zagrożenia. Śmiertelne żniwo zbiera właśnie prędkość. Najwięcej wypadków ze skutkiem śmiertelnym, bo 1 489 (84,6 proc.) spowodowali kierujący pojazdami. Najczęstsze przyczyny tych wypadków to:
Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Prędkość zabija, a z liczbami nie ma co dyskutować.
Lewy pas na drodze szybkiego ruchu nie jest ani kółkiem różańcowym, ani torem wyścigowym. To pas ruchu, z którego do wyprzedzania może skorzystać każdy kierowca. Nie tylko pirat drogowy, który pędzi szybciej niż 120 lub 140 km/h. Cała ta narracja o szybkiej i bezpiecznej jeździe daje potem przyzwolenie na plagę polskich dróg szybkiego ruchu. Te idiotyczne spektakle, kiedy pan i władca lewego pasa dostrzeże, że ktoś jadący przepisowo wyprzedza np. ciężarówkę.
Spektakle z długimi światłami i dojeżdżaniem do zderzaka na centymetry w roli głównej. Na prawidłowo jadącego kierowcę nakładana jest presja, by przyspieszył, a jeśli tego nie zrobi, to już po całym manewrze może się liczyć, że pirat drogowy wyprzedzi go w niebezpieczny sposób, zwyzywa i zajedzie drogę, specjalnie przyhamowując. To zdecydowanie jedno z najgorszych i po prostu skrajnie głupich zachowań.
Przy tak wysokich prędkościach o śmiertelnym wypadku decyduje tylko jeden gwałtowniejszy ruch kierownicą albo wciśnięcie hamulca.
Po pierwsze, jeśli jesteście ofiarą pirata drogowego i to na was ktoś trąbi i błyska światłami, to powinniście zachować spokój. To trudne, bo dochodzą nerwy, ale tylko spokój może zapewnić wam bezpieczeństwo. Pamiętajcie, że łamanie przepisów to problem pirata drogowego, a nie wasz. Wy robicie wszystko dobrze. Nigdy nie dajcie się wciągnąć w jego niebezpieczną grę. Dokończcie manewr, a drogowego idiotę po prostu zignorujcie.
Po drugie, praca u podstaw. Najwyższy czas skończyć ze szkodliwą narracją o niegroźnym łamaniu przepisów i gloryfikacją prędkości. Daliśmy się jako społeczeństwo wpędzić w chorą sytuację, w której akceptujemy piratów drogowych, usprawiedliwiając łamanie przepisów. Wiele osób czuje presję, wyprzedzając na drodze szybkiego ruchu lub jadąc zgodnie z ograniczeniem prędkości po mieście. Czują się zawalidrogami. Dlaczego? To nie wy robicie coś złego.
Dlatego zastanówcie się dwa razy zanim znowu jakiś znajomy pochwali się, jak szybko jechał albo wdacie się w dyskusję o bezsensownych ograniczeniach prędkości czy przesadzonych punktach karnych. To część prania mózgu, które potem sprawia, że w Polsce ginie tyle osób, a nasze drogi zaznaczane są na unijnych mapach jako te najniebezpieczniejsze. Od kilku lat jesteśmy na dobrej ścieżce, żeby poprawić bezpieczeństwo. Nie schodźmy z niej. Postawmy kolejny krok.
Czas powiedzieć "STOP" piratom drogowym.