O zadziwiających cenach paliw pisaliśmy więcej na stronie głównej Gazeta.pl. Kiedy w całej Europie paliwa drożeją, bo taka jest sytuacja na międzynarodowym rynku, to na naszych stacjach... co tydzień odnotowujemy kolejne obniżki cen. Wiele osób wiąże to oczywiście z nadchodzącymi październikowymi wyborami. Różnice w cenach między naszymi stacjami i tymi u naszych sąsiadów są tyle duże, że niektórzy mówią nawet o szturmie na polskie stacje paliw. Co nas wcale nie dziwi. Dla Czechów i Niemców mieszkających przy granicy to naprawdę duże oszczędności.
Poniżej znajdziecie odnośnik do materiału, w którym opisywaliśmy prognozy na ten tydzień (25 września - 1 października). Wtedy powoływaliśmy się na ekspertów e-petrol.pl, którzy również zwracali uwagę na anormalną sytuację na polskich stacjach benzynowych. - Na stacjach paliw w Polsce po raz kolejny w sposób spektakularny potaniały paliwa. Już na coraz większej liczbie stacji widzimy ceny Pb95 oraz oleju napędowego poniżej poziomu sześciu złotych (...) Najbardziej spadła cena 95, która jest w porównaniu do ubiegłego tygodnia tańsza o 26 groszy i kosztuje przeciętnie sześć złotych i 13 groszy - komentowała Magdalena Robak, analityk rynku paliw e-petrol. Tak wygląda rozpiska na najbliższe dni:
W Czechach jest zupełnie odwrotnie. Tam paliwa, zwłaszcza olej napędowy, drożeją. Kiedy u nas przy cenach benzyny Pb95 i oleju napędowego zaczynamy regularnie widywać piątkę z przodu, to Czesi płacą grubo ponad siedem złotych za litra. Dla mieszkańców przy granicy z Polską wyprawa na naszą stację to oszczędność rzędu półtora złotego na jednym litrze. To ogromna różnica. Paliwowa turystyka jest jak najbardziej logiczna. Nikt nie chce przepłacać.
Auto.dziennik.pl podaje nawet, że na przygranicznych stacjach tworzą się kolejki i przywołuje przykład stacji w Prudniku, na której na chwilę paliwa... po prostu zabrakło. Pojawiają się także głosy o rychłym wprowadzeniu zakazu tankowania do kanistrów, co kierowcy również robią. To też by nas nie zdziwiło. Takie zakazy obowiązywały całkiem niedawno, kiedy przygraniczne stacje również przeżywały swoisty szturm naszych sąsiadów.
Niemcy i Czesi odwiedzali wtedy masowo polskie stacje, co również miało polityczne podłoże. Wtedy wiązało się to z tarczą antyinflacyjną i obniżeniem akcyzy. Dość szybko nasze paliwa potaniały o około 20 groszy na litrze, a i wcześniej było wyraźnie tańsze. Kierowcy z Niemiec mogli wtedy oszczędzić na litrze 30 eurocentów, co dawało około półtora złotego. Znowu nie dziwimy się, że korzystali z okazji.
Hitem był specjalny słowniczek polskimi słowami, które można spotkać na stacji benzynowej. Redaktorzy "Maerkische Allgemeine" uznali, że czytelnicy powinni znać takie słowa jak "benzyna bezołowiowa":