To jaką kwotę kierowca zobaczy przy dystrybutorze, tankując auto, nie ma znaczenia z jego punktu widzenia. Czy będzie to 6 zł z hakiem, 7 zł z hakiem czy 8 zł z hakiem, mniej więcej 50 proc. tej kwoty będą stanowić państwowe daniny. Choć warto wiedzieć, że udział procentowy podatków zależy od rodzaju paliwa. Benzyna zawiera mniejszą ilość obciążeń od oleju napędowego.
Średnie ceny paliw są aktualnie jednymi z niższych w ostatnich miesiącach. Za litr benzyny 95 kierowcy w Polsce muszą zapłacić średnio 6,13 zł, a oleju napędowego 6,05 zł. A podanie tych kwot jest świetną okazją do zastanowienia się nad jedną rzeczą. W jak dużym stopniu sumy te są podyktowane stosowanymi w naszym kraju podatkami? Będziecie wprost zszokowani. Tego jestem pewien.
Cena oleju napędowego to w 50,4 proc. podatki i opłaty. W przypadku benzyny daniny wpłacane do kasy państwowej i np. marża stacji paliw stanowią 46,7 proc. Mistrzem niskich obciążeń podatkowych jest jednak dopiero LPG. W jego przypadku opłaty wynoszone przez operatorów paliwowych to już tylko 43,9 proc. Choć słowo tylko nawet i w tym przypadku jest mało akuratne. Tak czy tak wniosek może być jeden. I nadal nie brzmi on mocno optymistycznie.
Skoro olej napędowy kosztuje dziś średnio 6,05 zł za litr, bez podatku, ale z marżą stacji paliw zapłacilibyśmy za niego nieco ponad 3 zł za litr. W przypadku benzyny PB95 cena po odliczeniu obciążeń podatkowych spadłaby z 6,13 do blisko 3,6 zł, a LPG z 2,85 do mniej więcej 1,8 zł. Takie kwoty byłyby po prostu magiczne! Aż chciałoby się jeździć samochodem. Szkoda, tylko że nie jest to w żaden sposób realne. Przecież nie ma takiego rządu, który chciałby odciąć się od tak dużych pieniędzy. Każdego roku możemy bowiem mówić o kwotach liczonych w miliardach złotych.