W drugiej połowie sierpnia 1920 roku, Wojsko Polskie prowadzone przez naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego, w ramach Bitwy Warszawskiej i Cudu nad Wisłą, odparło natarcie Armii Czerwonej. Równe 103 lata później i również w Warszawie, bohaterski Daniel Obajtek w pojedynkę odparł natarcie, ale nie Armii Czerwonej, a wysokich cen paliw. Skutek? Wszyscy mogą zachwycać się Polską i zazdrościć Polakom. Mamy w końcu najniższe ceny benzyny i oleju napędowego w Europie.
Słowo "najniższe" nie oddaje jednak pełni tego zjawiska. Bo różnica nie wynosi 5 czy 6 groszy. Może być nawet liczona w złotówkach! Spójrzcie tylko na dwa przykłady poniżej opracowane w oparciu o dane przygotowane przez serwis e-petrol.pl:
Zakładając, że Niemiec jeździ Volkswagenem Passatem B8 2.0 TSI posiadającym 66-litrowy zbiornik paliwa, podczas jednokrotnego tankowania w Polsce jest w stanie zaoszczędzić blisko 185 zł. Gdy odbędzie dwie wizyty na polskiej stacji benzynowej w ciągu miesiąca, w jego kieszeni zostanie prawie 370 zł. W efekcie będzie miał prawie cały zbiornik darmowego paliwa! Różnica w cenach nie jest zatem duża. Ona jest kolosalna. To dosłownie przepaść. Nie ma się więc co dziwić, że Niemcy mieszkający przy polskiej granicy, dosłownie szturmują nasze stacje paliwowe.
Niemcy przysłowiowo padają na kolana przed Orlenami. Zanim jednak na naszych twarzach pojawi się protekcjonalny uśmiech wyższości, powinniśmy się zastanowić nad jedną kwestią. Z czego tak właściwie wynika ta sytuacja? Przecież ceny paliw na stacjach w Europie rosną, bo rosną ceny ropy naftowej na rynkach światowych. W Polsce natomiast tendencja jest odwrotna. Orlen stał się cenoodporny? Chyba nie. To raczej efekt... wyborów. Władza najwyraźniej chce pokazać, jak dobrze radzi sobie z opanowywaniem sytuacji w kraju. Tak, żeby zachęcić potencjalnych wyborców do głosowania na siebie. Stąd polityczna decyzja głównego operatora sieci stacji paliw w Polsce.
I w tej perspektywie to sam nie wiem, czy powinniśmy się z tego cieszyć. Bo wybory odbędą się 15 października 2023 roku. To za nieco ponad 3 tygodnie. Czy za te trzy tygodnie nie przejdziemy terapii szokowej na stacjach? Jeżeli ropa w tym czasie nie stanieje, z pewnością tak właśnie będzie. Sztuczne utrzymywanie cen paliw kiedyś musi się skończyć. Tu zatem powstaje kolejne pytanie: "Tylko czy wtedy to czasem nie my zaczniemy jeździć do Niemiec w celu zatankowania auta?" To raz. Dwa szkoda, że państwo i Orlen nie radziło sobie równie skutecznie w marcu zeszłego roku. Gdy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w Ukrainie ceny na stacjach nie rosły, a raczej galopowały.