W okolicach słowackiego kurortu Levocska Dolina drewniany most nie wytrzymał naporu pojazdu ciężarowego ważącego dziesiątki ton. We wtorek kierowca betonomieszarki z pompą, której gruszka była pełna betonu, próbował przejechać nad rzeką po moście, mimo że znak, który przed nim stoi, wyraźnie tego zabraniał.
Więcej informacji drogowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Mostek o stalowo-drewnianej konstrukcji przewieszony nad górskim strumieniem już na pierwszy rzut oka nie budzi zaufania, a dodatkowo z obu jego stron postawiono po dwa znaki. Pierwszy z nich ogranicza prędkość przejazdu do zaledwie 10 km/h, a drugi określa dopuszczalną masę rzeczywistą pojazdu do 16 ton. Może się wydawać dużo, ale specjalistyczny samochód ciężarowy, taki jak DAF CF widoczny na zdjęciu, może ważyć nawet ponad 30 ton. Policja poinformowała, że dopuszczalne obciążenie mostu zostało przekroczone dwukrotnie.
Warto zauważyć, że liczba ton umieszczona na znaku zawsze dotyczy masy rzeczywistej pojazdu, który może się poruszać za zakazem. W takich przypadkach nie chodzi ani o masę własną pojazdu, ani jego dopuszczalną masę całkowitą (DMC). Zgodnie z przepisami ważne jest, ile waży pojazd w chwili przekraczania znaku. Łatwo się domyślić, że po napełnieniu gruszki po brzegi, masa rzeczywista betoniarki mocno wzrosła.
Kierowca zdawał się tym nie przejmować albo liczył na łut szczęścia, ale tym razem go zabrakło. Dlaczego podjął takie ryzyko? Problem w tym, że to jedyna droga dojazdu do położonego po drugiej stronie mostu ośrodka narciarskiego. Właśnie trwa remont, który ma go przygotować do następnego sezonu.
Do prac budowlanych są potrzebne rozmaite materiały i można je zawieźć na miejsca tylko drogą, która prowadzi przez drewniany most. Oczywiście zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem powinno się do tego użyć mniejszych ciężarówek, ale to na pewno byłoby kłopotliwe. Z powodu chęci oszczędności, niewiedzy albo niebezpiecznego ryzykanctwa, po moście zaczęły jeździć zbyt ciężkie pojazdy.
To się mogło skończyć tylko w jeden sposób. W trakcie przejazdu napełnionej betoniarki drewniana konstrukcja mostu nie wytrzymała naporu i załamała się pod kołami ciężarówki. Ponieważ przeprawa jest bardzo krótka, DAF nie spadł na dół, tylko utknął nad strumieniem, zawieszając się na jezdni po obu stronach mostu. Jego konstrukcja została dokumentnie zniszczona i w mapach Google droga jest teraz oznaczona jako nieprzejezdna, a alternatywnej trasy dojazdowej do ośrodka nie ma.
46-letni kierowca wydostał się z kabiny o własnych siłach, bo nie doznał poważniejszych obrażeń, kiedy pod nim zawalił się most. Po przebadaniu przez służby poziomu alkoholu w jego krwi okazało się, że był trzeźwy, kiedy wpadł na taki pomysł. Mimo to narobił sporych kłopotów okolicznym mieszkańcom, bo teraz do części miejscowości nie ma żadnego dojazdu. Podobno wkrótce ma w tym miejscu stanąć prowizoryczny most pontonowy.
O zdarzeniu drogowym w i Levocskiej Dolinie, za które jest odpowiedzialny kierowca czteroosiowej betonomieszarki z pompą, zawiadomiła lokalna policja drogowa z Kraju preszowskiego, a na podstawie tych informacji napisał o nim dziennikarz portalu 40ton.net. Policjanci zapowiedzieli wyciągnięcie konsekwencji prawnych i finansowych od kierowcy z całą surowością. Znając podejście słowackiej policji do kierowców łamiących przepisy, nie ma wątpliwości, że tak zrobią.