Kierowca smarta rozbił najnowocześniejszy fotoradar w Berlinie. Niemcy zrobili z niego bohatera

"Bohater", "Wielkie dzięki i wracaj do zdrowia" takie komentarze pojawiły się pod filmem z wypadku kierowcy smarta, który totalnie zniszczył nowoczesny fotoradar w Berlinie. Zmartwić się może tylko ubezpieczyciel kierowcy, bo urządzenie, które zniszczył, kosztowało... 80 tys. euro.

82-letni kierowca prawdopodobnie zignorował sygnał czerwonego światła i na skrzyżowaniu zderzył się z osobowym Mercedesem. Po kolizji jego Smart wypadł z drogi i uderzył w ustawiony przy drodze fotoradar, kompletnie go niszcząc. Z informacji policji wynika, że mężczyzna odniósł poważne obrażenia i został przewieziony do szpitala. Z kolei kierowca Mercedesa, mimo że był obolały, odmówił badania.

Na Instagramie pojawiło się też nagranie z miejsca wypadku. Wideo spotkało się z dużą liczbą komentarzy i zdobyło już blisko 40 tys. polubień. Oczywiście pojawiło się też mnóstwo komentarzy. Jedni nazywali kierowcę smarta, bohaterem i cieszyli się, że fotoradar na Tempelhofer Damm został doszczętnie zniszczony, inni okazywali współczucie wobec kierowcy smarta i życzyli mu szybkiego powrotu do zdrowia.

 

Z informacji podanych przez niemieckie media wynika, że nowoczesny fotoradar mierzył zarówno prędkość, jak i rejestrował przejazdy na czerwonym świetle. Koszt takie urządzenia to ok. 80 tys. euro. Niemniej jednak radość kierowców może być krótka. Nie ma co ukrywać, że urządzenia takie są znaczącym źródłem dochodu dla miasta. W 2022 roku, fotoradary w samym tylko Berlinie zarobiły około 100 mln euro.

Co więcej, Iris Spranger zajmująca się sprawami wewnętrznymi i cyfryzacją w Berlinie, zapowiedziała już zwiększenie liczby fotoradarów z 40. do prawie 100. To oznacza, że Berlin wkrótce może zająć czołowe miejsce w rankingu miast z największą liczbą fotoradarów w Niemczech. Obecnie najwięcej urządzeń kontrolujących prędkość kierowców jest w Hamburgu i Kolonii.

Więcej o: