Motoryzacyjne ciekawostki znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
3,8 s. do setki w Audi RS3? To wynik powalający. 2,5 s. do setki w Veyronie? Na samą myśl o takim przyspieszeniu aż bolą oczy. 2,5 s. to jednak dla niektórych zbyt długo. I tymi niektórymi jest ekipa studentów z Uniwersytetu w Zurychu i Lucerne University of Applied Sciences and Arts. Zespół stworzył prawdziwy bolid. Ten został nazwany Mayhem.
Założenie postawione przed Mayhemem było proste. Miał przyspieszać od 0 do 100 km/h w czasie krótszym niż 1 sekunda. Potężna moc – pomyślicie? No właśnie nie. Samochód oferuje tylko 326 koni mechanicznych. To mniej więcej tyle, ile oferuje Mercedes klasy A w wersji 35 AMG. Wartość w świecie supersamochodów jest zatem raczej symboliczna. Szwajcarski bolid ma jednak dwa inne asy w rękawie. Mowa o tym, że:
Prace inżynieryjne nad Mayhemem się zakończyły. Auto zostało zatem zabrane na testy. Ich skutkiem jest porażający wynik. Bolid przed obiektywem kamery przyspieszył ze startu zatrzymanego do 100 km/h w 0,956 s. W tym czasie pokonał zaledwie 12,3 metra. Mayhem osiągnął zatem setkę na dystansie wynoszącym tyle, co dwa zaparkowane zderzak w zderzak Rolls-Royce`y Phantomy. To wynik, który powala na kolana nie tylko najszybsze samochody świata. To wynik, który zawstydza nawet bolidy Formuły 1. Te osiągają pierwszą setkę po 2,6 s.
W wolnym tłumaczeniu nazwa pojazdu Mayhem oznacza chaos, zamęt i awanturę. Sami przyznajcie, że czas sprintu do pierwszej setki określony na 0,956 s. w pojeździe prawie home-made, którego opracowanie nie kosztowało miliardów euro, bez wątpienia jest niezłym chaosem, zamętem i awanturą. Ale taki chaos, zamęt i awanturę polubi każdy motomaniak. I większość z nich chciałaby mieć takie auto w garażu. I to pomimo faktu, że korzysta ono z napędu elektrycznego. To schodzi w tym przypadku na drugi plan.