Groźny wypadek miał miejsce we wtorek 5 września w woj. kujawsko-pomorskim pomiędzy Brodnicą a Grudziądzem. Policjanci jechali radiowozem z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi, bo otrzymali wezwanie do innego zdarzenia drogowego w pobliskiej miejscowości Płowęż. Dwaj policjanci z radiowozu trafili do szpitali, a kierowca oraz pasażer drugiego auta uciekli z miejsca zdarzenia. Policja szuka ich do tej pory. O wypadku w Jabłonowie Pomorskim informował wczoraj TVN24, ale niedawno w sieci pojawił się film z kamery przemysłowej umieszczonej na okolicznym budynku. Dzięki niemu wiadomo, jak dokładnie do niego doszło.
Więcej wiadomości na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego przeczytasz na stronie Gazeta.pl
W pewnym momencie kierowca policyjnej toyoty corolii rozpoczął manewr wyprzedzania częścią jezdni prowadzącą w przeciwnym kierunku i przed skrzyżowaniem. Prowadzący osobowe renault megane ewidentnie nie zdawał sobie z tego sprawy, bo skręcił w lewo prosto pod nadjeżdżający radiowóz. W efekcie policyjny samochód uderzył przodem w bok renault po stronie kierowcy.
W całym zdarzeniu jest wiele niejasności. Przede wszystkim nie wiadomo dlaczego dwaj uczestnicy z megane uciekli z miejsca zdarzenia, zamiast udzielić pomocy poszkodowanym policjantom? Pewnie mieli coś do ukrycia, bo wina za spowodowanie wypadku wcale nie musi leżeć po stronie kierowcy samochodu cywilnego. Z załączonego materiału wideo wynika coś przeciwnego.
Poza tym zastanawiający jest fakt, że obaj funkcjonariusze zostali ranni, mimo że uderzenie przodem w odkształcalną przeszkodę nowoczesnym autem, wyposażonym w strefy kontrolowanego zgniotu i poduszki powietrzne, teoretycznie jest najbezpieczniejszym rodzajem zderzenia. Z kolei kierowca megane znalazł się w potencjalnie bardzo groźnej sytuacji, bo jego samochód został uderzony w bok od strony jego drzwi, co często kończy się źle. Mimo to zdołał oddalić się z miejsca zdarzenia. Od razu nasuwa się podejrzenie, że policjanci nie mieli zapiętych pasów w trakcie jazdy. Mam nadzieję, że to również wyjaśni prowadzone śledztwo.
Poza tym to, że pojazd jest uprzywilejowany w ruchu, nie oznacza, że w takiej sytuacji ma automatycznie pierwszeństwo, a jego kierowca nie jest sprawcą wypadku. Ustawa "Prawo o ruchu drogowym" z jednej strony nakazuje umożliwić przejazd pojazdom uprzywilejowanym, ale z drugiej zezwala ich kierowcom na niestosowanie się do przepisów ruchu drogowego tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności. Mam poważne wątpliwości, czy ta zasada w została tutaj zachowana.
Kierowca renault megane uciekł z miejsca zdarzenia, więc bardzo możliwe, że był pod wpływem alkoholu albo środków odurzających. Zarówno on, jak i pasażer powinni udzielić pomocy poszkodowanym policjantom. Fakt, że tego nie zrobili, jest karygodny, a poza tym nieudzielenie pierwszej pomocy to przestępstwo zagrożone karą do trzech lat wolności (art. 162 kodeksu karnego). Ale przecież nawet przytomna osoba skręcająca w lewo nie spodziewa się, że ktoś właśnie próbuje ją wyprzedzić pasem w przeciwnym kierunku.
W przypadku z Jabłonowa Pomorskiego kierowcę renault powinny ostrzec sygnały świetlne i dźwiękowe, ale policjant prowadzący radiowóz musi brać pod uwagę, że tak nie jest. Osoby z wadą słuchu, a nawet kompletnie niesłyszące zgodnie z prawem mogą z powodzeniem zdawać egzamin na prawo jazdy. Dlatego kierowcy pojazdów uprzywilejowanych zawsze powinni upewnić się, że są widziani i słyszani, zanim wykonają ryzykowny manewr. Inaczej, zamiast zapobiec jednej tragedii, mogą przyczynić się do innej. Z niecierpliwością czekam na wyjaśnienie okoliczności tego zdarzenia, które na pewno będzie efektem policyjnego śledztwa.