Aż 14 fabryk Toyoty w Japonii (łącznie 29 linii produkcyjnych) wstrzymało prace na jeden dzień. Pod koniec sierpnia stanęły wszystkie japońskie fabryki koncernu odpowiedzialne za produkcje pojazdów oraz dwa zakłady zajmujące się wytwarzaniem silników benzynowych i wysokoprężnych (w przeciwieństwo do rynku europejskiego w Azji i innych regionach świata wciąż jest spore zapotrzebowanie na diesle Toyoty). Przerwa dotknęła produkcję takich modeli Lexusa jak m.in. ES, LX, NX oraz Toyoty (na liście m.in. C-HR, Corolla, Crown, Land Cruiser, Prius, RAV4 oraz Yaris).
Japończycy zajęli się nie tylko szybkim wznowieniem produkcji, lecz także poszukiwaniem przyczyn awarii. Dość szybko ustalono, że prace zakładów wstrzymano po awarii systemu zamawiania komponentów. To jeden z kluczowych elementów słynnego planu produkcji Toyoty, który zakłada ograniczenie powierzchni magazynowych i błyskawiczne dostawy podzespołów zgodnie z harmonogramem (tzw. jidoka i just-in-time) produkcji pojazdów (koncern przekonuje, że celem jest wyeliminowanie nieefektywności oraz uzyskanie optymalnej wydajności).
A skąd problem z systemem zamawiania komponentów? Japończycy wyjaśnili, iż system przestał działać po nieudanej aktualizacji oprogramowania (Toyota przyznała, że aktualizacja była częścią rutynowych prac konserwacyjnych). Okazało się, że błąd wystąpił, kiedy zabrakło miejsca na dyskach twardych na kilku serwerach. System udało się przywrócić dopiero po zmianie serwerów na wersje z dyskami o większej pojemności. Nie dziwi zatem, że w oświadczeniu cytowanym przez Agencję Reutera wskazano, iż firma dokona przeglądu swoich prac konserwacyjnych, by uniknąć podobnego problemu w przyszłości.