Opowieść o polskiej policji i posiadanych przez nie autach z wideorejestratorem świetnie pasuje do tytułu filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Szaro-bure beemki, skody i cupry czają się w ruchu drogowym. Tam siedzący obok kierowcy funkcjonariusz obserwuje zachowania uczestników ruchu, a następnie podejmuje decyzję o wkroczeniu do akcji.
Czasami powodem rozpoczęcia kontroli pojazdu jest prędkość, a czasami np. wyprzedzanie w nieprawidłowym miejscu czy na pasach. Początek zawsze jednak jest taki sam. Policjant na fotelu pasażera bierze do ręki pilot i uruchamia rejestrator. Funkcjonariusz prowadzący z kolei skupia się na śledzeniu obserwowanego pojazdu i nagrywaniu poczynań jego kierowcy. W pewnym momencie policjant z pilotem w dłoni niczym Lord Raiden z Mortal Kombat mówi stanowcze "enough". Odpala wtedy lampy błyskowe i monitor z napisem "policja" z tyłu. Kolejnym krokiem jest zatrzymanie pojazdu.
Wiecie, czemu wideorejestrator zawsze trzyma się na ogonie obserwowanego pojazdu? Wcale nie chodzi o zapewnienie lepszej widoczności kamerce. Cel jest tu inny. To wymóg pomiaru prędkości. Radiowóz musi jechać za obserwowanym i powinien utrzymywać stały odstęp. To konieczne, bo urządzenie mierzy nie prędkość obserwowanego auta, a swoją. Równy odstęp jest zatem podstawą prawidłowo wykonanego pomiaru.
Przekroczenie prędkości? Dziś to nawet 2,5 tys. zł. Wyprzedzanie? Na zakazie kosztuje 1 tys. zł. W przypadku pasów kwota rośnie już do 1,5 tys. zł. A przecież jest jeszcze coś takiego, jak zbieg wykroczeń, możliwość wystawienia kilku mandatów czy recydywa drogowa. W efekcie padają kolejne rekordy. Było już 16 tys. zł, były także 32 tys. zł, a było i nawet 35 tys. zł. Ważne pytanie w tym punkcie zatem brzmi. Jak rozpoznać nieoznakowany radiowóz w ruchu miejskim? Kierowca musi zwrócić uwagę na dwie rzeczy. To one są tu kluczowe.
Po pierwsze należy obserwować rodzaj pojazdu. Najwięcej jest nieoznakowanych BMW serii 3 i serii 3 GT. Poza tym policjanci jeżdżą skodami superb, kiami stinger czy cuprami leon. Warto uważać też na czarne passaty B8. Je w posiadaniu ma z koli ITD. One również są wyposażone w rejestratory. Jak już wspominałem, alarmujące jest też zachowanie kierującego. Gdy inne auto przylepia się wam do ogona, lepiej zwolnić i odpuścić.
Po drugie da się zaobserwować pewne szczegóły, które mogą zdradzić, iż pojazd to nieoznakowany radiowóz. Dwa podstawowe dotyczą wyraźnie widocznego obiektywu kamery. Ten pojawia się za przednią i tylną szybą. Z przodu kamera powinna być ustawiona na środku deski rozdzielczej. Tylna może "patrzeć" zarówno przez środek szyby, jak i pojawić się w jednym z jej rogów. Poza tym za tylną szybą widać czarne pole. To nic innego jak ekran służący do wyświetlania komunikatów. Z przodu w grillu z kolei pojawi się miejsce na niebieskie sygnały błyskowe, a przecież jest też legenda mówiąca o cienkiej antence na dachu umieszczonej zaraz obok tzw. płetwy rekina. Nie każdy nieoznakowany samochód policji ją jednak ma. Warto o tym wiedzieć.
Kamerka wideorejestratora słabo widzi w nocy? Też pudło. Dla przykładu wideorejestrator Videorapid 2a firmy Zurad posiada system antyoślepieniowy. Urządzenie świetnie widzi w ciemnościach i to nawet w sytuacji, w której auta jadące z przeciwnego kierunku jazdy świecą mu prosto w obiektyw.