Policjanci z niemieckiego Schwalbach zamieścili komunikat o rzadko spotykanej sytuacji podczas kontroli prędkości. Jak sami to określili, był to „niezwykły i bezwstydny incydent". Zdarzenie miało miejsce tuż przed godziną 7 rano w gminie Bous. Funkcjonariusze okolicznej komendy policji przeprowadzali rutynową kontrolę prędkości w strefie ograniczenia prędkości do 30 km/h. Mundurowi posługiwali się przy tym przenośnym fotoradarem – w Niemczech nadal używa się sprzętów, które kiedyś w Polsce były ulubionym narzędziem pracy strażników miejskich i gminnych.
Radar w pewnym momencie ustrzelił furgonetka Renault, która jak przekazali mundurowi, jechała zdecydowanie szybciej niż pozwalały na to znaki. Kierowca po tym, jak zorientował się, że urządzenie zrobiło mu zdjęcie, zawrócił i podjechał do obsługujących urządzenie policjantów.
Zaczął od - jak to określono - „gwałtownego i głośnego" skarżenie się władzom na sens wykonywania takich kontroli prędkości. Potem mężczyzna zaczął domagać się od nich usunięcia zdjęcia z jego przekroczeniem prędkości. Oczywiście policjanci odmówili. Na tym jednak cała historia się nie skończyła.
Mężczyzna, kiedy usłyszał, że nic nie da się z tym zrobić, wpadł w panikę. Pobiegł do urządzenia i przewrócił ją na ziemię, a potem... uciekł. Ten napad szału będzie go jednak dużo kosztować. Według policji kamera i stanowisko pomiarowe uległy poważnemu zniszczeniu. Ze wstępnych wyliczeń służb straty wynoszą około 20 000 euro, a na tym zapewne nie skończą się kłopoty nerwowego kierowcy.
Źródło: Solingen Tageblatt