Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Produkcja niepowtarzalnego Mercedesa została niedawno zakończona, a to oznacza, że coraz mniej chętnych może sobie na niego pozwolić. Bynajmniej to nie kwestia ceny - auto nie jest równie powszechne jak standardowa wersja G Klasy. Jeden z sześciokołowych gigantów trafił właśnie na aukcję.
Przedmiotem aukcji jest egzemplarz z 2014 roku. Jest jednym ze 100 pojazdów z serii produkowanej w latach 2013-2015. Choć powstało sporo przeróbek klasycznej Gelendy, to w przeciwieństwie do nich w tym Mercedesie napęd przekazywany jest na wszystkie z sześciu kół.
Mocy pod dostatkiem. Sypialnia też się znajdzie
Sercem pojazdu jest potężny, podwójnie doładowany silnik V8 o pojemności 5,5 litra. Jego moc robi wrażenie — to aż 536 KM czystego szaleństwa. 30 proc. mocy przekazywane jest na koła przednie, 40 na środkowe, a reszta na tył. Nad tym procesem „czuwa" siedmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów oraz pary półosi napędowych.
Ogromne wymiary auta przekładają się oczywiście na jego praktyczność — w środku znajduje się łóżko z polerowanego drewna. Co jednak oczywiste, nie zmieszczą się na nim cztery osoby, bo tyle może podróżować w kabinie Mercedesa.
Poprzedni właściciel tego egzemplarza pochodzi z Dubaju i zakupił go jako pierwszego z tego roku produkcji. Jednak już chwilę potem auto znalazło się w Stanach Zjednoczonych. Teraz znalazło się na aukcji i wyczekuje na nowego właściciela.
Szansa na rekord. Zostało jeszcze kilka dni
Na pięć dni przed końcem aukcji jego cena sięga 700 tyś dolarów. Co ona oznacza? Istnieje spora szansa, ze zostanie pobity rekord najdroższej sprzedaży modelu 6x6, który nie wyszedł spod ręki Brabusa. Dotychczas najdroższą sześciokołową Klasą G okazała się ta z przebiegiem wynoszącym niespełna 79 tys. km. Kosztowała wówczas 901 337 USD. Ten ma przejechane zaledwie 11 312 km.
Jednak nowy właściciel auta może zapomnieć o połykaniu bestią wielu kilometrów. Dom Aukcyjny przestrzega, że ten konkretny egzemplarz Mercedesa jest autem pokazowym. Co oznacza to w praktyce? Możemy przejechać nim rocznie jedynie 4000 km po drogach publicznych. My w Polsce mamy swoje sposoby na obejście licznika... Źródło: bringatrailer.com, Camere Photography/YouTube
