Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sezonie letnim często korzystamy z dobrodziejstwa klimatyzacji. Legionella również. Te drobnoustroje lubią wilgotne i ciepłe środowiska. Strach zajrzał w oczy także poruszającym się autem i innymi środkami transportu. Czy w takim razie możemy się nią zarazić podczas podróży?
Bakteriami nie tyle się zarażamy, co zakażamy, więc nie złapiemy legionelli od drugiego człowieka. Możemy za to zakazić się nią drogą kropelkową. Gdy nie zadziała prawidłowo nasz układ odpornościowy, rozwija się choroba, nazywana też chorobą legionistów. Faktycznie, drobnoustroje potrafią znajdować się klimatyzatorach, ale zazwyczaj tych hotelowych oraz zakładowych, np. w instalacjach kominowych.
Mówiąc wprost, istnieje bardzo mała szansa na zakażenie się legionellą. Klimatyzacja znajdująca się w naszych autach — w przeciwieństwie do tych znajdujących się w pomieszczeniach jest znacznie częściej serwisowana.
Podczas standardowej procedury wymiany czynnika chłodzącego następuje również dezynfekcja całego układu klimatyzacyjnego. Warto przeprowadzać ją dwa razy w ciągu roku — przed początkiem lata i tuż po zakończeniu sezonu wakacyjnego. Szczególnie że sam proces jest stosunkowo tani (preparaty kosztują kilkanaście złotych) i możemy przeprowadzić go sami.
To oznacza, że kierowcy i pasażerowie są praktycznie niezagrożeni tymi drobnoustrojami. W gwoli ciekawostki możemy powiedzieć, że jedyny związek legionelli z motoryzacją wiąże się z wywoływaną przez nią gorączką o nazwie... Pontiac.
Wbrew obiegowej opinii — odgrzybienie i dezynfekcja samochodowej klimatyzacji — wcale nie polega na spryskaniu specjalnym preparatem czyszczącym dysz nawiewu w kokpicie auta. Poza stratą pieniędzy wystawiamy się na ryzyko zniszczenie przez produkt kostek instalacji elektrycznej. Nieprzyjemny zapach i grzyby usuniemy dostając się do parownika, usuwając obudowę filtra wewnątrz pojazdu. Zabieg możemy wykonać też poprzez zaaplikowanie preparatu do odpływu skroplin, znajdującego się pod spodem pojazdu.