Do sytuacji doszło w poniedziałek 28 sierpnia w Warszawie na Wale Miedzeszyńskim na wysokości ulicy Narodowej. Ok. dwie tony betonu zalegały na jezdni w stronę Otwocka. Na miejscu pracowały trzy zastępy straży pożarnej, a także policja. Jeszcze o godz. 14 jezdnia była nieprzejezdna. Jednak już wkrótce służbom udało się opanować sytuację. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Pracujący na miejscu strażacy w pocie czoła usuwali beton z jezdni. By nie dopuścić do jego zastygnięcia, zużyto setki litrów wody. Na szczęście akcję przeprowadzono bardzo sprawnie, przez co już po niespełna godzinie większość materiału została zmieciona z ulicy. Redakcja TVN24 zapytała pracujące na miejscu służby o więcej szczegółów. Jak przekazała aspirant Małgorzata Gębczyńska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII - "Prawy pas jest odblokowany, ruch odbywa się płynnie, ale w wolnym tempie. Natomiast lewy pas jest zablokowany całkowicie na odcinku około 20 metrów, w kierunku Józefowa".
Prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia gruszki betonowozu. Przynajmniej taką tezę wysunęli śledczy, którzy aktualnie próbują odnaleźć kierowcę ciężarowego pojazdu. Okazuje się, że operator zniknął w chwili, w której zorientował się, że z auta wylał się materiał. Policja stara się ustalić jego tożsamość i wytłumaczyć przyczyny zdarzenia. Jeżeli okaże się, że wynikło ono z błędu kierowcy, może on ponieść poważne konsekwencje.
Jak przekazała Moto.pl aspirant Małgorzata Gębczyńska, po godzinie 15.00 służbom udało się całkowicie oczyścić jezdnie z zalegającego betonu i tym samym udrożnić ruch na trasie. - "Ok. godz. 16. dyżurny otrzymał informacje, że służby sprzątające zakończyły czynności, a ruch na drodze został wznowiony. Zalegający materiał na drodze został usunięty i odpowiednio zutylizowany".