Policji udało się zidentyfikować pieszego, który był bezpośrednim świadkiem tragicznego wypadku, do jakiego doszło w Krakowie. Zółte Renault Megane prowadzone przez Patryka Parettiego dosłownie o włos minęło przechodzącego w niedozwolonym miejscu mężczyznę, po czym dachowało przy moście Dębnickim. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Na nagraniu zarejestrowanym przez kamery monitoringu możemy zobaczyć, jak świadek próbował przejść przez Aleje Trzech Wieszczów. Gdy zauważył zbliżające się z dużą prędkością sportowe Renault, cofnął się, unikając śmierci pod jego kołami. Niektórzy internauci są zdania, że mężczyzna mógł mieć kluczowe znaczenie dla wypadku - gdyby nie wszedł na jezdnie, kierowca nie musiałby skręcać i nie straciłby panowania nad autem. Z taką tezą nie zgadzają się jednak sami śledczy, którzy wykluczyli wpływ pieszego na zachowanie Patryka Parettiego, który prowadził zółte Renault. Ich zdaniem już w momencie, gdy pieszy wchodził na jezdnie, 24-latek nie miał kontroli nad pojazdem.
Teraz pieszy odpowie w roli świadka. Jak przekazało RMF FM, policjanci ustalili już jego tożsamość. Mężczyzna jest obywatelem Wielkiej Brytanii, mieszkającym na stałe w Birmingham. Kraków odwiedził w celach turystycznych. Krakowska prokuratura zwróciła się oficjalnie do służb z Wielkiej Brytanii z prośbą o pomoc.
Przypomnijmy - do tragicznego wypadku doszło dokładnie w nocy z 14 na 15 lipca, ok. godz. 3.00. Patryk Paretti, prowadzący żółte Renault Megane RS, jadąc po Alejach Trzech Wieszczów w kierunku mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad samochodem, po czym dachował. Wszyscy podróżujący samochodem, czterej mężczyźni w wieku od 20 do 24 lat, zginęli na miejscu. Jak wykazała analiza krwi, trzech z nich, w tym kierujący, było nietrzeźwych.