Zaczęło się od niezapiętych pasów, a skończyło na wjechaniu w radiowóz

Powód akcji policyjnej na krajowej siódemce była banalny - kierowca i pasażer nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Policjanci chcieli zatrzymać Peugeota do kontroli, a skończyło się na pościgu i zderzeniu z radiowozem. Jak się okazało kierowca uciekał, bo miał sporo na sumieniu.

W środę, 16 sierpnia tuż przed godziną 7:30, na drodze nr 7 w miejscowości Książ Wielki, policjanci próbowali zatrzymać osobowego Peugeota, w którym kierowca oraz pasażer nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa. Mężczyzna prowadzący samochód jednak zignorował ich polecenie i zaczął uciekać. Funkcjonariusze sygnalizowali kierowcy, by zachować, jednak ten zignorował polecenie i przyspieszył.

Mundurowi ruszyli w pościg więc za uciekinierem. Nie był to zbyt długi pościg, jakie znamy z amerykańskich dróg. Policjantom udało się dogonić peugeota już po kilkuset metrach – radiowóz zastąpił drogę uciekinierom. Kierowca peugeota nie dał rady wyhamować i uderzył w pojazd policjantów.  Po zatrzymaniu samochodu policjanci obezwładnili kierowcę i pasażera.

Zobacz wideo

Jak się okazało, 45-latek był kompletnie pijany. Mężczyzna podczas badania na miejscu "wydmuchał" ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Po sprawdzeniu w bazach danych okazało się też, że mężczyzna już wcześniej miał cofnięte uprawnienia do prowadzeni pojazdów mechanicznych. 

Kierowca peugeota noc spędził trzeźwiejąc w celi. Jego pojazd z kolei został przewieziony na policyjny parking depozytowy. Na szczęście dla nieodpowiedzialnego kierowcy całe zdarzenie drogowe zakwalifikowano, jako kolizję, ponieważ nikt z uczestników nie doznał poważnych obrażeń. Mimo to 45-latek ma poważne kłopoty. Mężczyzna usłyszał zarzuty kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości, niezastosowania się do zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej.

Więcej o: