Więcej o polskich drogach piszemy codziennie na stronie głównej gazeta.pl. O ile oczywiście znaki nie mówią inaczej, to w terenie zabudowanym jeździmy 50 km/h, na krajówkach 90 km/h, a na autostradach - 140 km/h. Mały haczyk pojawia się na drogach ekspresowych, na których są dwa warianty: na drodze ekspresowej jednojezdniowej można jechać 100 km/h, a na dwujezdniowej - 120 km/h. Tę rozpiskę powinni znać wszyscy kierowcy. Jednak często na drogach ekspresowych pojawia się ograniczenie prędkości do 80 km/h. Bez wyraźnego powodu... Drogowcy zapomnieli o starym znaku? Wręcz przeciwnie. Dobrym tego przykładem jest S7 na południe od stolicy.
Tak jest teraz np. na bardzo ważnej trasie ekspresowej S7 pod Warszawą. To jedna z najważniejszych dróg w kraju, a w wakacje jeździ nią wielu kierowców, którzy zwykle tego nie robią. Siódemka kiedyś połączy Gdańsk z Rabką-Zdrojem i będzie liczyć ponad 700 km. Największe miasta przy trasie S7 to Gdańsk, Elbląg, Warszawa, Radom, Kielce i Kraków. S7 jest też oczywiście częścią zakopianki. Większość trasy oddano kierowcom. Niedawno możemy jeździć długo wyczekiwanym odcinkiem między Grójcem a Warszawą.
Nie dajcie się jednak zwieść przyzwyczajeniom. Na trasie zostawiono znaki ograniczenia prędkości do 80 km/h. To nie błąd ani pomyłka. Na tym odcinku tyle można jechać, choć ekspresówka wygląda na w zupełności gotową, a po podobnych fragmentach na innych eskach można jechać 120 km/h.
To sprytny zabieg drogowców. Tak naprawdę S7 nie jest jeszcze w stu procentach gotowa, jednak sama droga, po której jeżdżą kierowcy - już jak najbardziej. Kierowca, jadąc nowym odcinkiem, nie widzi różnicy. Budowa drogi to jednak nie tylko pasy dla samochodów. To mnóstwo pracy wokół, którą trudno zauważyć. Zamiast czekać do ostatecznego ukończenia całej trasy i jej okolic, to otwiera się drogę, ale z niższym ograniczeniem prędkości. To nie błąd. Znaki 80 km/h znikną, kiedy wszystkie roboty się zakończą, a dany fragment S7 spełni wszystkie wymogi.
Tak prezentuje się aktualna tabelka mandatów za prędkość w taryfikatorze mandatów na rok 2023 r. Nieodczuwalne dla portfela są tylko te najmniejsze wykroczenia. Jeśli zignorujecie znaki ograniczenia prędkości do 80 km/h, biorąc je za błąd drogowców i będziecie jechać zwyczajowe, zwykle dopuszczane przez przepisy 120 km/h... to narażacie się na naprawdę poważny mandat. Za jazdę o 40 km/h za dużo płaci się od 800 do 1000 zł mandatu, a punkty karne wahają się od 9 do 10. Nie polecamy więc nigdy ignorować znaków.