Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do niecodziennej sytuacji doszło w poniedziałek (7 sierpnia) w Lewistown w stanie Pensylwania. Kierowca Toyoty Corolli uderzył w jeden z domów położonych w miasteczku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że...wylądował na pierwszym piętrze.
Według lokalnej policji zdarzenie nie było przypadkowe. Kierujący pojazdem umyślnie naraził mieszkańców posesji na niebezpieczeństwo. Nie udało się jednak ustalić, czy znał jego właścicieli. Prawdopodobnie mieli oni po prostu sporego pecha.
Szara Corolla z 2006 r. zniszczyła róg domu, wbijając się w sypialnię oraz częściowo w werandę. Jednocześnie kierowca pozostał w aucie do czasu przybycia służb, nie notując obrażeń. Ekipa ratownicza wydostała go z pojazdu, a według policyjnych zeznań był wyraźnie pobudzony oraz agresywny.
Ekipa ratownicza pomogła domownikom w wyciągnięciu Toyoty z narożnika domu oraz w zabezpieczeniu miejsca wypadku. Dodano tymczasowe wsporniki oraz profilaktycznie zakryto dziurę plandeką. Mieszkańcy mogą mówić o sporym szczęściu. Podczas incydentu znajdowali się w pokoju pod "celem" szaleńca.
Auto wzbiło się w powietrze, uderzając w przepust służący do odprowadzania wody pod podjazdem przy posesji. Wysokość konstrukcji okazała się wystarczająca do tak spektakularnego lotu.
Dwudziestolatek otrzymał długą listę zarzutów. Został oskarżony o napaść z użyciem siły, spowodowanie lekkomyślnego zagrożenia i popełnienie przestępstwa. W przypadku skazania grozi mu nawet od 5 do 20 lat pozbawienia wolności. Będzie miał więc sporo czasu na przemyślenie swojej ignorancji względem społeczeństwa.
Evan Miller do tej pory był już oskarżony o napaść z bronią w ręku, nękanie, jazdę z niebezpieczną prędkością oraz nieostrożną i lekkomyślną jazdę. To też mocny dowód na to, że jego postawa była zamierzona. Życzmy tylko sobie, aby takich zdarzeń jak w Lewistown i Rąbieniu było jak najmniej.